《Wspaniałe Stulecie: Ogień i Lód》Bayezid + Życzenia Świąteczne

Advertisement

"Matka zaczęła wspierać Selima, a ojciec nigdy mi nie ufał, cóż mam czynić dalej...?"

Książę Bayezid od pewnego czasu czuł się w potrzasku. Praktycznie zawsze on i Selim mieli odmienne zdanie i charaktery, a jego starszy brat zawsze próbował się pokazać przed Sułtanem z jak najlepszej strony, więc uciekał się do kłamstwa, krętactwa i ukrywania prawdy. W rzeczywistości był tchórzem, pijakiem i hulaką. Poza tym uważał, że tron należy się Mustafie. Był pierworodnym synem Sułtana, miał największe doświadczenie i dobre serce. Dużo też zależało od woli Padyszacha, to ten, którego wybierze na następcę powinien zasiąść na tronie i nikt nie miał prawa tego kwestionować. Podejrzewał, że jego matka mogłaby się nie zgodzić z tą decyzją, jeśli dotyczyłaby ona Mustafy. Zaś, jego przyrodni brat pogodziłby się jeśli któryś z nich miałby zasiąść na tronie. Mustafa obiecał im, że nie uczyni im krzywdy, jak to on zostanie jedenastym Sułtanem Imperium Osmańskiego. Bayezid i Çihangir mu wierzyli, nigdy przecież nie uczynił im krzywdy, ani nie zrobił na złość. Czyny świadczyły o prawdziwości jego intencji.

Martwiło go to, że jego matka mogła knuć przeciwko najstarszemu synowi Sułtana Sulejmana. Miała władzę i sposobność, aby to robić, wszakże jej zięciem był Wielki Wezyr Imperium Osmańskiego. Nie chciał, żeby coś stało się Mustafie i żeby sama przy okazji nie sparzyła się własnym ogniem, co było bardzo prawdopodobne. Jedyne co mógł zrobić, to zaofiarować swoją pomoc bratu oraz przysiąc, że będzie stał u jego boku i nic go przed tym nie powstrzyma. Wiedział, że stracił w oczach Sułtana przez Selima i jego podłe oszczerstwa, wybuchowy charakter i swój żal. Cóż miał jednak zrobić, kiedy widział, że nie jest doceniany? Potrafił zarządzać swoją prowincją, nie uległ żadnemu nałogowi, prowadził się przykładnie, a podczas wojny dał z siebie wszystko, tak samo jak jego ludzie. Był z tego powodu bardzo dumny. Nawet widział błysk aprobaty w oku Padyszacha i cieszył się z tej niemej pochwały. Takie drobne rzeczy mogły załagodzić ból w jego duszy oraz motywowały do dalszego działania. Kto wie, może po pewnym czasie znowu będzie się cieszył zaufaniem i dumą ojca? Bardzo tego pragnął.

Do niego też dotarły wieści o rychło zbliżającej się wyprawie wojennej. Chciał się do niej przygotować jak najlepiej, choć nie wiedział, czy Sułtan chce, aby stanął do walki, czy być może zarządzał państwem pod jego nieobecność? Chciał być gotowy na obie te możliwości. Praktycznie większość dnia spędzał z Lalą Paszą nad dokumentami ze stolicy oraz przeprowadzali przegląd wojska z Konya. Wszystko naszczęście było w najlepszym porządku. Jego prowincja była mniejsza od Manisy i lekko spokojniejsza. Utrzymywał tu porządek bez większych problemów, dbał również o poddanych i starał się zaradzać wszelkim zawadom.

Jedyne waśnie, jakie musiał rozstrzygać, pochodziły z jego własnego haremu. Niestety jego kobiety często się kłóciły, choć starał się nie zaniedbywać żadnej z nich. Ostatnio konflikt najbardziej zaognił się pomiędzy matką jego pierworodnego, a ciężarną faworytą. Całe szczęście, że nie dochodziło do rękoczynów, ale osądził iż, nie chce widzieć żadnej z nich dopóki się nie pogodzą. Takie zachowanie nie wypada kobietom Księcia, w dodatku, jedna z nich spodziewa się potomka, a druga jest matką. Miał nadzieję, że jego decyzja zmusi je do zamiany zachowania.

Advertisement

***

Wczesnym rankiem Bayezid ćwiczył fechtunek pod okiem jednego z mistrzów szabli, a za przeciwnika służył mu strażnik. Książę rozebrał się do pasa i nie oszczędzał się ani trochę. Pot lśnił na jego skórze, a oddech był ciężki, jednak nie czuł zmęczenia, czy bólu mięśni. Liczył się wróg, doskonalenie techniki miecza oraz zwycięstwo. Zaatakował z precyzją i zaraz rozpoczął się zabójczy taniec. Na tą chwilę zdążył przybyć Lala Pasza. Książę ćwiczył w ogrodzie zaraz przy pałacu w Konyi, więc nietrudno było go znaleźć. Starszy mężczyzna ocenił kondycję i taktykę sułtańskiego syna. Był bardzo szybki i silny, ale widać było, że nie wszystkie ataki były do końca przemyślane i brakowało im trochę celu. Strażnik blokował jego ciosy, choć były przede wszystkim szybkie i mocne. Zaraz potem przeszedł do ofensywy i tym razem to Bayezid musiał się bronić. Z tym nie miał żadnego problemu, nie sposób było przełamać jego obronę.

- Książę wybacz, że przeszkadzam, ale wzywają ważne sprawy państwowe!

Od razu zaprzestali walki, a jego przeciwnik ukłonił się z szacunkiem. Książę nałożył na siebie prostą koszulę, aby nie gorszyć Paszę swoją nagością.

- O co chodzi? - zapytał się podchodząc powoli.

- Są wieści ze stolicy, nasz zaufany człowiek ostrożnie zasięgnął języka w pałacu oraz poza nim.

- Zatem koniecznie musisz mi wszystko powiedzieć.

Skierowali się do środka pałacu, Książę polecił Paszy przynieść dokumenty, na których planował wszystko, co miało dotyczyć przyszłości, a w szczególności szybko zbliżającej się wyprawy. Sam udal się do hamamu, żeby zmyć z siebie brud oraz pot. Jeśli będą dłużej dyskutować o sprawach państwowych chciał się czuć komfortowo i pragnął, żeby jego ludzie czuli to samo.

Kiedy wszedł do swojej komnaty, Lala już na niego czekał a na biurku czekaly starannie posortowane pergaminy.

- A więc? Mam nadzieję, że to dobre wieści oraz pokrywają się z naszymi przewidywaniami.

- Dwa dni temu Sułtan i Wielki Wezyr odwiedzili koszary janczarów. Inspekcja była rozległa i komendant omawiał z nimi gotowość do wojny.

- A więc to prawda, wkrótce wyruszamy! Jednak wciąż nie wiadomo który z nas zostanie Namiestnikiem, a który będzie walczył na wojnie...

- Mój człowiek dowiedział się od janczarów, że jeden oddział zostanie oddany pod dowództwo Księcia Selima, więcej komendant nie zdradził.

- A więc zostaję ja z Mustafą. Jestem ciekaw, którego z nas wybierze na swojego Namiestnika. - zastanowił się poważnie Bayezid.

- Możliwości są dwie Książę. Albo Sułtan zechce, abyś dogadał się z bratem i współpracował ze Selimem na wojnie, albo nie chce tracić czasu na wasze waśnie i zostawi cię w stolicy.

- Wydaje mi się, że pierwsza jest bardziej prawdopodobna. Ostatnio też chciał, żebyśmy się pogodzili.

- Co zarządzasz Książę?

- Przygotujmy się do wojny. Coś mam przeczucie, że Sułtan zechce widzieć mnie obok siebie. - zdecydował po chwili namysłu.

Rozmawiali jeszcze chwilę, poprzeglądali dokumenty, Lala miał dopilnować, aby mogli w każdej chwili wyruszyć, zaś Bayezid zajął się pałacem oraz tudziejszymi sprawami. Po wyjściu Paszy usiadł przy biurku i zaczął pisać rozporządzenia. Podczas wyjazdu w prowincji wciąż musiał panować porządek, zastanawiał się komu powierzyć władzę. Miał tutaj wielu zaufanych ludzi, ale nie wiadomo było kiedy powrócą. Należało dłużej namyślić się nad tą decyzją.

Advertisement

Właśnie kończył pisać ostatni dokument, za oknami było już ciemno, kiedy do środka wszedł strażnik, oznajmiając, iż na zewnątrz czeka Sułtanka Rana z Księciem Ömerem. Westchnął ciężko, zagroził, że nie chce widzieć ani jej ani Mahperi, dopóki się nie pogodzą i nie przestaną zachowywać jak tawerniane dziewki.

Jednak przyprowadziła jego pierworodnego, nie chciał robić mu zawodu, zwłaszcza, że zbliża się czas rozłąki i nie wiadomo, co przyniesie wojna.

- Niech wejdą. - zdecydował odkładając pergamin na bok.

Nie minęła chwila, kiedy do środka weszła ciemnowłosa dziewczyna w brązowej, zdobionej sukni, trzymająca w ramionach chłopczyka. Uśmiechnęła się lekko do Bayezida. Powstał, aby wziąć swojego jedynego syna na ręce. Od razu radość rozjaśniła jego twarz.

- Witaj Książę. - ukłoniła się lekko.

- Jak się miewacie? Wspominałaś iż ostatnio grymasił przy jedzeniu.

- Niczego nam nie brakuje, a medyczka zbadała go i mówiła, że było to wynikiem lekkiej niestrawności. Teraz czuje się dobrze i wszystko ochoczo zjada. - odparła Sułtanka uspokajająco.

- Mam nadzieję, że uczyniłaś to, o co cię prosiłem. - rzekł z powagą.

Ciemnowłosa spuściła lekko głowę i skinęła głową. Ona jak i Mahperi zdecydowały zgodnie, że będą się od siebie trzymać z daleka oraz nie wchodzić sobie niepotrzebnie w drogę. Było to najlepsze wyjście, gdyż Sułtanka musiała skupić się na wychowywaniu syna, a hatun na sobie, aby urodzić zdrowe dziecko.

- Pogodziłyśmy się Książę. Takie zachowanie nie jest godne twoich kobiet. - odparła ze skruchą w głosie.

- Bardzo jestem z tego rad, zwłaszcza, że być może czeka nas czas rozłąki.

- O czym mówisz Książę? - przystąpiła zatroskana.

- Zbliża się wojna i prawdopodobnie Sułtan będzie chciał mieć mnie przy sobie.

Smutek przyozdobił jej piękną twarz. Nie chciała kolejnego rozstania i tej niepewności. Poza tym w Konyi nie mogła sobie bez niego znaleźć miejsca.

- Nie martw się, pojedziesz do stolicy, niczego nie zabraknie tam tobie, ani Ömerowi. Oczywiście Mahpare też tam będzie. Moja matka się wami zajmie.

- Dziękuję Książę.

- Nie smuć się moja piękna, rozłąka minie szybciej niż myślisz.

Syn Sułtana Sulejmana polecił przynieść im posiłek, pragnął spędzić ze swoją rodziną jak najwięcej czasu. Prawdopodobnie Sułtan najpierw każe im przyjechać do stolicy, tam podejmie decyzje, kto pojedzie na wojnę, a kto zostanie jego Namiestnikiem. Po przyniesieniu przez służbę wszystko zasiedli i zaczęli próbować wszystkiego. Obdarzali się przy tym spojrzeniami pełnymi miłości, a mały Książę obserwował ich dużymi, roześmianymi oczkami. Trudno będzie mu się z nimi rozstać, jednak słowo Sułtana jest święte. Pozostawało im tylko modlić się do Allaha o zwycięski powrót.

***

Chyba tylko Bóg wiedział jak silna więź łączy go z braćmi, a zwłaszcza z Mustafą i Çihangirem. Uchodził za nieustraszonego, porywczego oraz bezczelnego, ale w głębi serca bardzo się bał. Nie mógł sobie wyobrazić, żeby któregoś z nich zabrakło, nawet Selima. Prawda, czasami się nie zgadzali, ale nie chciał jego śmierci, nawet jeśli miało to oznaczać polepszenie się jego pozycji. Wiedział, że jego matka robi wszystko, aby pogrążyć ich przyrodniego brata w oczach ojca. Pragnął coś na to poradzić, ponieważ sama narażała się na niebezpieczeństwo i nie chciał, żeby coś się stało Mustafie. Wielokrotnie brała go też troska o stan zdrowia najmłodszego brata. Çihangir dźwigał ciężkie brzemię na swoich plecach i trzeba było mu spokoju oraz medyków. Niestety tego pierwszego próżno było szukać w pałacu Topkapi. Martwił się tak samo o Mustafę i ukochał go chyba najbardziej z nich wszystkich, czemu nie można się było dziwić.

Bayezid miał nadzieję, że ta wyprawa wojenna przyniesie nie tylko zwycięstwo, ale zakończy jego konflikt ze Selimem oraz sprawi, że Sułtan spojrzy na nich wszystkich z aprobatą i miłością jeszcze raz. Słyszał o uwielbieniu janczarów, które było skierowane do najstarszego sułtańskiego syna. Uważał, że lud sam widzi dobre czyny osób wyżej postawionych i chce, aby to właśnie one kierowały państwem. Każdy miał wady i zalety, sam był tego dobrym przykładem. Starał się jak najlepiej zarządzać Konyią, uczył się na błędach i unikał popełniania nowych. Zapracował sobie na uznanie tutejszych i niektórych Paszów. Nie miał co konkurować z Mustafą, ale był dumny z tego, że zapracował na to, a nie kupił, czy wymógł na obywatelach takie zachowanie. Gdyby jeszcze tylko ojciec był mu bardziej przychylny, miałby wszystko, o czym marzył. Po cichu liczył też, że wkrótce doczeka się córki. Matka na pewno by się ucieszyła z kolejnej wnuczki, a on miałby kogo rozpieszczać i nazywać swoim oczkiem w głowie. Chyba każdy mężczyzna chce mieć córeczkę, a on z całą pewnością.

Był dumny ze swojego pierworodnego, zdrowego, silnego i grzecznego dziecka. Dziwił się lekko, ale przecież Rana zawsze miała spokojne uosobienie, pomijając haremowe kłótnie. Bardzo był z tego rad, gdyż koiła jego nerwy jak nikt inny. Kochał ją, ale Mahpare też nie była mu obojętna. Szczerze go interesowała i była małą kokietką, nie to co matka Ömera. Zajęły szczególne miejsce w jego sercu.

Miał o co walczyć na tym świecie. Nie był chodzącym ideałem, ale z każdym dniem uczył się coraz więcej. Był dumny z bycia synem Sułtana Sulejmana i nie chciał być powodem do wstydu. Rodzina była dla niego najważniejsza i będzie to podkreślał do końca swoich dni.

Hejka wszystkim :-*

Oto przedstawienie Bayezida w mojej opowieści, muszę przyznać, że w niektórych częściach rozdziału lałam lekko wodę, ale mam nadzieję, że nie jest to strasznie widoczne. Jestem względnie zadowolna, ale dałam z siebie wszystko, z Książąt Bayezida znałam najmniej :/

Czas na życzenia świąteczne!

Wszystkiego najlepszego, dużo miłosci, szczęścia, piniążków - przydają się, uśmiechów na twarzach, siły, zdrowia i spełnienia marzeń <3 Niech Nowy Rok będzie jeszcze lepszy, niż ten ^^

Dla piszących dużo veny oraz nowych pomysłów :3

Chciałam wszystkim też podziękować za ten rok. W szczególności kilku osobom, bardzo dziękuję za wsparcie oraz dobre słowo *-* trzymajcie się ciepło i pozdrawiam :-*

people are reading<Wspaniałe Stulecie: Ogień i Lód>
    Close message
    Advertisement
    You may like
    You can access <East Tale> through any of the following apps you have installed
    5800Coins for Signup,580 Coins daily.
    Update the hottest novels in time! Subscribe to push to read! Accurate recommendation from massive library!
    2 Then Click【Add To Home Screen】
    1Click