《Tear In My Heart》Twenty Six

Advertisement

Chłodny wiatr rozwiewał moje pastelowo niebieskie włosy, zatem odgarnęłam kosmyki z twarzy i westchnęłam ciężko. Przerzuciłam wzrok na Harleya, wnikliwie obserwując jego zachowanie.

Nie wydawał się być na mnie zły, co przyjęłam z ulgą, jednak nie miałam wątpliwości, iż jest mu nieco przykro. Mnie również.

Mimo wszystkich sprzeczek, jakie między nami zaistniały, przywiązałam się do tego chłopaka. Lubiłam spędzać z nim czas, a nasze pocałunki zapierały mi dech w piersiach. Szczerze mówiąc, gdyby nie on, zapewne codziennie ryczałabym w celi jak ostatnia idiotka, rozżalając się nad swoją głupotą.

Przygryzłam wargę, gdy moje myśli wstąpiły na inne tory. Bałam się rozprawy i tego, co z niej wyniknie. Najpewniej zostanę ukarana i będę musiała siedzieć w więzieniu przez kolejne kilka lat.

Nie byłam do końca niewinna, w przeciwieństwie do Harleya – on siedział tu za to, że chciał ochronić swoją rodzinę od ojca pijaka.

– Wiesz, Heaven, zakochałem się w tobie – wyszeptał Harley, zerkając na mnie.

Serce podeszło mi do gardła na jego wyznanie. Zrobiło mi się gorąco.

Przełknęłam ślinę, usiłując unormować szalejący puls. Wzięłam głęboki wdech, po czym z animuszem spoglądnęłam na chłopaka.

Na jego twarzy malował się blady uśmiech, a jego oczy lekko pobłyskiwały, co wyglądało rozkosznie.

– Jeśli cię wypuszczą, nie będzie mnie tak bolało – wymamrotał – bo nie mieliśmy dość czasu, bym cię pokochał.

Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka, w zrozumieniu kiwając głową.

– Rozumiesz? – spytał.

– Tak – oznajmiłam, posyłając mu lekki uśmiech. – Czuję to samo.

Harley wyglądał, jakby kamień spadł mu z serca, podczas gdy moje waliło jak opętane. Usiłowałam swobodnym ruchem odgarnąć z twarzy włosy, ale ostatecznie moje ręce drżały, zatem wyglądało to dość dziwacznie.

– Będę tu siedział jeszcze kilkanaście lat – wyznał ponurym głosem, co sprawiło, że moje serce zacisnęło się z żałości.

Nie powinien tu siedzieć, powinien być na wolności i cieszyć się życiem. Teraz sama już nie wiedziałam, czy jego decyzja o ochronie matki była słuszna. Wprawdzie to ona zasadniczo powinna opiekować się małą Valerie, ale Harley też mógłby to zrobić.

Tak, Harley jest honorowy, ale przez to również nieszczęśliwy.

Dociekliwie spoglądnęłam w stronę chłopaka, kiedy ten wyciągnął z kieszeni pożółkłą kartkę. Wyglądała na zaniedbaną, a jeden róg był oddarty, Harley natomiast miał taką minę, jakby ten świstek papieru był cholernie ważną rzeczą.

– Co to? – dopytywałam się.

Chłopak uniósł kąciki ust, składając zapisaną kartkę.

– List – powiedział.

Zmarszczyłam brwi.

– List?

– Do mojej siostry – tłumaczył, wzruszając ramionami. – Nie miałem okazji wręczyć go osobiście, a jest to dla mnie bardzo ważne.

Zagryzłam wargę, zastanawiając się, po cholerę mi go pokazywał. Przecież Collin i jego znajomi nie przyznają, że robiłam to pod ich namową, nie ma szans. Będę gnić w więzieniu.

– Pomyślałem, że jeśli cię wypuszczą, dasz jej go w moim imieniu – mamrotał, spoglądając na mnie prosząco. – Jesteś najbliższą mi osobą – dopowiedział, najwyraźniej zauważając moją niepewną minę.

Westchnęłam, drapiąc się po głowie.

– Nie sądzę, że mnie wypuszczą – bąknęłam ponuro.

Spuściłam wzrok na swoje palce, przebierając nimi, i wzdrygnęłam się, kiedy niespodziewanie ciepła dłoń Harleya odgarnęła kosmyk moich włosów za ucho.

– Wtedy mi go oddasz – kontynuował. – Proszę, Heaven.

Zagryzłam wargę, by po chwili kiwnąć głową, na co na twarzy Harleya momentalnie pojawił się uśmiech.

Wsunął w moją dłoń list, a potem zmrużył lekko oczy.

– A, jeszcze coś – rzucił, po czym oblizał usta. – Mogłabyś go nie czytać?

– Ehm, jasne – odpowiedziałam, nieco zdezorientowana.

Co prawda karciłoby mnie, żeby do niego zerknąć, ale nie pokusiłabym się o przeczytanie.

Advertisement

– No i jeszcze jedno. – Podrapał się w zmieszaniu po karku, na co uśmiechnęłam się pod nosem. – Mogłabyś dać Valerie czekoladę?

Rozdziawiłam usta.

– Po co jej czekolada?

Na moje słowa Harley zawadiacko się uśmiechnął, a mój żołądek zacisnął się w supeł.

– Normalna nie byłaby jej potrzebna – powiedział. – Ale chodzi mi o czekoladę Royce.

Nim udało mi się opanować nagłe rozradowanie w moim sercu, wybuchnęłam radosnym śmiechem, zaskakując zarówno siebie, jak i Harleya.

– Tak cię to cieszy? – rzucił szelmowsko.

Wzruszyłam ramionami.

– Pamiętałeś. – Uśmiechnęłam się.

– Nie mógłbym zapomnieć – wyznał, zagryzając wargę.

Spuściłam wzrok, a następnie wzięłam głęboki oddech.

– Jeśli cię uniewinnią, będę tęsknić – wymamrotał nieśmiało, a mi zrobiło się ciepło na sercu.

– Ja też – przyznałam.

A on wziął mnie w ramiona, mocno do siebie przytulając. I czułam się bezpiecznie. Tylko tego potrzebowałam.

No one's POV:

Gdy do celi wkroczyło dwóch policjantów z grymasem na twarzy, Heaven już wiedziała co ją czeka.

Z jednej strony chciała stąd wyjść, chciała powrócić do życia, które prowadziła zanim to wszystko się zaczęło. Chciała wrócić do swojego dawnego mieszkania, kupić sobie zwierzaczka i żyć normalnie jak większość ludzi na świecie.

Tylko czy wtedy nie byłoby nudno? Czy codzienność nie zaczęłaby ją przytłaczać?

Bała się, oczywiście, że się bała.

Co jeśli społeczeństwo nie przyjmie jej za dobrze? Co jeśli nie będą patrzeć na nią tak, jak kiedyś? Tylko jak na przestępcę?

Nie chciała tego, w końcu kochała swoje małe miasteczko, nawet po tym wszystkim, co przeżyła. W jej dzielnicy było tyle życzliwych ludzi, czy nadal tacy będą dla niej?

Czy gdy będzie potrzebowała coś pożyczyć, otworzą jej drzwi? A może będą udawać, że akurat nie ma ich w domu, chociaż wszyscy wiedzą, że rzadko kiedy go opuszczają?

Jednak z drugiej strony, nie chciała opuszczać Harleya i Kadena. W końcu ten pierwszy w ostatnim czasie naprawdę stał się dla niej bliski, a Kad był jej najlepszym przyjacielem, jak i dawną miłością.

Wiedziała, że jeśli stąd wyjdzie, ciężko będzie jej się tu dostać z powrotem, by chociaż ich odwiedzić.

Żałowała, że dostała tak mało czasu na poznanie chłopaka z celi. Może gdyby znali się dłużej mogłaby powiedzieć, że go kocha?

Była bliska oddania mu swojego serca, chciała, by ją dotykał, przytulał, po prostu był przy niej. Chciała poznać go jeszcze bliżej, odkryć wszystkie jego sekrety, wady i zalety. Chciała poczuć się przez niego kochana. Wydawał się tym idealnym, jedynym dla niej.

Ale jak może być tym jedynym, gdy prawdopodobnie dzisiaj zostaną oddzieleni?

Spojrzała smutnym wzrokiem na chłopaka o ślicznych szmaragdowych tęczówkach i tak po prostu się rozpłakała.

Będzie tęsknić, to wiedziała na pewno.

Szybko do niego podeszła, nie chcąc, by policjanci wyciągnęli ją, zanim zdążyłaby ten ostatni raz go dotknąć.

Mocno chwyciła koszulkę Harleya w swoje drobne dłonie i po prostu się w niego wtuliła. Zaciągnęła się jego zapachem, płacząc w jego tors.

Chłopak, próbując utrzymać emocje na wodzy, wplótł jedną dłoń w jej włosy, a drugą ułożył na dole jej pleców, przyciągając dziewczynę nawet bliżej siebie.

Nie chciał jej puszczać, ale nie potrafił być na tyle samolubny, by powiedzieć jej, że mu na niej zależy.

Tak będzie łatwiej jej zapomnieć, pomyślał.

Heaven po chwili odsunęła się lekko od chłopaka, słysząc chrząknięcie jednego z policjantów. Jeszcze tylko złożyła delikatny pocałunek na jego wargach.

- Nie zapominaj o mnie - wyszeptała łamiącym się głosem.

- A ty o mnie zapomnij - odpowiedział, uśmiechając się lekko. - Tak będzie ci łatwiej ruszyć dalej z życiem.

Advertisement

- Nigdy o tobie nie zapomnę, Harley. Otworzyłeś mi oczy na tyle rzeczy. Zawsze będziesz żył w moim sercu. - Odwzajemniła uśmiech, puszczając jego dłoń.

Nawet nie zdawała sobie sprawy, kiedy ją chwyciła.

Następnie odwróciła się w kierunku drugiego chłopaka i mocno się w niego wtuliła, gdy ten szeroko otworzył dla niej ramiona.

- Miło było znowu cię zobaczyć, Kaden. Przepraszam za tamtą sytuację w sierocińcu. Miałeś prawo być szczęśliwy, a ja zachowałam się samolubnie. Nie mogę uwierzyć, że to mówię, ale to miejsce otworzyło mi oczy na wiele różnych spraw. - Westchnęła, odsuwając się lekko. - Zawsze będę Ci wdzięczna za zaopiekowanie się mną wtedy, gdy najbardziej tego potrzebowałam.

- To ty mnie uratowałaś, pamiętaj o tym, Hav. - zaśmiał się cicho ze łzami w oczach.

- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy - wyszeptała, patrząc na dwójkę jej najbliższych w tamtym momencie osób.

Mężczyźni uśmiechnęli się lekko, spoglądając, jak dziewczyna zostaje skuta przez policjantów i wyprowadzona z celi.

***

Na środku małego korytarza stanął niski mężczyzna przy kości z surowym wyrazem twarzy, trzymający w rękach zapisaną kartkę.

- Dzisiaj odbędzie się rozprawa w sprawie panny Heaven Royce Potter, zapraszam na salę.

Dziewczyna przerażona spojrzała na świadków, a gdy zauważyła wśród nich właściciela sklepu oraz grupkę, przez którą to wszystko się zaczęło, pobladła.

Już po mnie, pomyślała.

Nagle poczuła dłoń na swoich plecach, przez co lekko się wzdrygnęła i spojrzała w kierunku osoby, która ją dotknęła.

- Musimy już wejść. - Adwokat wskazał w stronę wielkich, drewnianych drzwi.

Dziewczyna jedynie kiwnęła lekko głową wkraczając do wielkiego pomieszczenia i siadając na wyznaczonym dla niej miejscu.

***

Niedługo po tym na sali pojawił się wysoki mężczyzna, który zasiadł na miejscu dla sędziego. Brunet sprawdził obecność wszystkich, którzy mieli się pojawić na tej rozprawie, a następnie rozpoczęło się przedstawienie żądań. Najpierw zostały one przedstawione przez powód, a później przez pozwanego.

Potem wyrażono stanowiska w tej sprawie. Dziewczyna uważnie obserwowała, jak jej obrońca stawał przodem do sędziego i wygłasza swoje racje.

Zawsze chciała zostać prawnikiem, od małego było to jej największym marzeniem.

Następnie na salę byli wprowadzani po kolei wszyscy świadkowie. Pierwszym był Mike, który trzęsącymi się dłońmi zamknął za sobą wielkie drzwi. Pokonał szybko dystans dzielący go od miejsca, w którym miał zeznawać i uśmiechnął się nerwowo w kierunku Heaven.

Dziewczyna zmarszczyła brwi, nie mogąc zrozumieć, o co mu chodziło.

- Pouczam, że ma pan obowiązek mówienia prawdy, za składanie fałszywych zeznań grozi odpowiedzialność karna, czy zrozumiał pan treść pouczenia? - odezwał się sędzia, spoglądając na chłopaka.

- Tak, zrozumiałem.

- Proszę powiedzieć jak się pan nazywa i ile pan ma lat.

- Nazywam się Michael Johnson i mam dwadzieścia dwa lata.

- Proszę mi opowiedzieć co się stało tamtej pamiętnej nocy - powiedział sędzia, spoglądając z uwagą na chłopaka.

- Ja... znaczy my, ponieważ byliśmy tam całą paczką - zaczął tłumaczyć. - Zmusiliśmy Heaven do uczynienia tego, co uczyniła.

Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, zachłystując się powietrzem.

- Proszę kontynuować - odezwał się ponownie sędzia.

- Bo Collin pomyślał, że będzie fajnie wkręcić jakąś młodsza dziewczynę w coś nielegalnego. Chciał ją jedynie wykorzystać i, cóż, udało mu się to. Dziewczyna była tak w niego zaopatrzona, że zrobiłaby dla niego wszystko. A jej napad na właściciela sklepu nie był wcale planowany. Po prostu jej nie powiedzieliśmy, że ktokolwiek tam będzie. Specjalnie zachowaliśmy to dla siebie, by wpadła.

- Dobrze, któraś ze stron ma jakieś pytania?

- Tak, wysoki sądzie - odezwał się mężczyzna w czarnym garniturze. - Gdzie pan był w czasie tego zdarzenia?

- Ja, umm, tam. Przed sklepem. - Chłopak podrapał się nerwowo po głowie.

- Dlaczego pan nie zareagował, gdy zauważył, że pan Potter został zaatakowany?

- Ponieważ, um, ja, uhm, bałem się - zająknął się.

- Czego się pan bał? - zapytał mężczyzna, chodząc w tę i z powrotem.

- Bałem się, że jeśli mnie tam złapią, będę musiał iść do więzienia, a mam bardzo chorą siostrę, której samej niestety nie mogę zostawić na dłuższy okres czasu.

- Nie mam więcej pytań.

- Dobrze, proszę wezwać kolejnego świadka.

***

Po Mike'u swoją wersję historii opowiadała ruda dziewczyna z paczki Collina, której imienia Heaven za nic nie mogła sobie przypomnieć oraz jej przyjaciółka. Po nich przyszła kolejnej na Collina, który jednak nie zjawił się na rozprawie prawdopodobnie z obawy o odwrócenie się spraw przeciwko niemu. Na jego miejsce wszedł Jack, który oczywiście w obronie swojego przyjaciela dość mocno nakłamał, co oczywiście w żadnym stopniu nie zdziwiło dziewczyny. Na samym końcu przyszła kolej na właściciela sklepu, którego zeznań dziewczyna bała się najbardziej.

- Pouczam, że ma pan obowiązek mówienia prawdy, za składanie fałszywych zeznań grozi odpowiedzialność karna, czy zrozumiał pan treść pouczenia? - po raz kolejny powtórzył sędzia.

- Tak, zrozumiałem, wysoki sądzie.

- Proszę powiedzieć jak się pan nazywa i ile pan ma lat.

- Nazywam się William Potter i mam sześćdziesiąt pięć lat.

- Czy jest pan jakoś spokrewniony z oskarżoną?

Starszy mężczyzna spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się smutno przez łzy.

- Tak, to moja wnuczka.

Heaven wyprostowała się zaszokowana i uniosła wzrok na jego osobę.

- No dobrze. Proszę więc opowiedzieć swoją wersję historii.

- Tak jak zazwyczaj zostałem dłużej w sklepie, by wszystko dokładnie sprawdzić. Gdy sprawdzałem, czy wszystkie światła zostały wyłączone, usłyszałem jakiś hałas. Wiedziałem, że to w końcu któryś z tych małolatów przyszedł, tak jak obiecywał. Dlatego szybko przemknąłem się na przód sklepu i zamknąłem drzwi, przez które wszedł złodziej. Później pamiętam tylko jak ją ostrzegałem. Widziałem jak była wystraszona, nie chciała tu być. Było widać, że została do tego zmuszona. Cała się trzęsła. Może nawet jej coś podali, nie mam pojęcia. A później urywa się moja pamięć, ponieważ zemdlałem.

- Tak sam z siebie? - zapytał sędzia.

- Nie, hm, dziewczyna przestraszyła się jeszcze bardziej, gdy chciałem do niej podejść i rzuciła butelkę. Tylko że nie chciała trafić we mnie, jedynie w drzwi, które znajdowały się za mną, ale tak jej się ręką trzęsła, że po prostu nie udało jej się wycelować. Uważam, wysoki sędzio, że napad na moją osobę nie był zaplanowany.

- Dobrze, dziękujemy. Jakieś pytania do świadka?

- Nie, wysoki sądzie - odpowiedzieli równo.

***

Po krótkiej przerwie wszyscy powrócili na salę, by usłyszeć wyrok. Sąd zdecydował, że dziewczyna już wystarczająco dużo czasu wysiedziała w więzieniu i swoją karę już tam odbyła, więc od teraz jest wolna i w każdej chwili może wrócić do domu.

Mimo rzekomej wolności, bała się.

Wydawało jej się, że każdy dzień będzie dla niej koszmarem pełnym impertynenckich spojrzeń rzucanych przez ludzi i wytykaniem na ulicach.

Wiedziała, że będzie tęsknić. Za Harleyem. Bo mimo wszystko stał się dla niej kimś ważnym. Kimś, bez kogo nie wyobrażała sobie dalszego życia.

***

Został jeszcze tylko epilog 🙄

Co myślicie o tej książce?

Dajcie nam znać w komentarzach!

Miłego dnia! 😆

    people are reading<Tear In My Heart>
      Close message
      Advertisement
      You may like
      You can access <East Tale> through any of the following apps you have installed
      5800Coins for Signup,580 Coins daily.
      Update the hottest novels in time! Subscribe to push to read! Accurate recommendation from massive library!
      2 Then Click【Add To Home Screen】
      1Click