《Tear In My Heart》Twenty Three
Advertisement
(POV Heaven)
Patrzyłam na plecy Harleya, gdy oddalał się w stronę jakiejś grupki osób. Następnie prychnęłam, irytując się jego humorkami, po czym ruszyłam w kierunku Kadena.
Nagle na całym spacerniaku rozbrzmiał dźwięk z głośników, a chwilę po tym wydobył się z nich głos kobiety oznajmiający, że więźniowie mają wracać do cel, a światła gaszone są za dwie godziny.
Westchnęłam, po czym zaczęłam zbierać się razem z Kadenem do wyjścia ze spacerniaka. Dwaj policjanci zaprowadzili nas do celi, gdzie dali nam trzydzieści minut na przygotowanie się do prysznica. Szybko złapałam ręcznik i mydło, podobnie jak Harley i Kaden. Następnie ułożyłam je na pryczy i usiadłam w oczekiwaniu.
– Jak tutaj wyglądają prysznice? – spytał Kaden, marszcząc czoło w zastanowieniu.
– Nie wiedziałeś? Przecież są grupowe – oznajmił Harley. – Na nie idzie się celami.
Kaden momentalnie wybałuszył oczy, a ja zaniemówiłam. Co on, do cholery, plecie?
– To wy widzieliście się nago?! – rzucił z oburzeniem Kaden, spoglądając to na mnie, to na Harleya.
Harley natomiast wyszczerzył się w szelmowskim uśmieszku.
– Żeby to raz – powiedział.
Moje oczy zrobiły się okrągłe jak spodki, kiedy usłyszałam jego słowa. Wybudziłam się z otępienia i szybko zaoponowałam:
– Harley sobie żartuje. Takie ma już poczucie humoru.
Harley wywrócił oczyma, rzucając mi zadziorne spojrzenie.
– Nie potrafisz się bawić, Heaven – stwierdził.
Westchnęłam ciężko, opierając głowę o ścianę. Po kilkunastu minutach krępującej ciszy zza krat dobiegł głos policjanta:
– Weźcie swoje rzeczy i idziemy.
Czym prędzej podniosłam się z pryczy i z mydłem oraz ręcznikiem pod pachą wyszłam za nim. Tuż za mną podążali Kaden i Harley wraz z glinami, którzy zakuli ich w kajdanki. Długim, ciemnym korytarzem dotarliśmy do łazienek, więc po uwolnieniu moich rąk pospiesznie weszłam do jednej z nich.
***
Kiedy położyłam się do łóżka, kątem oka dostrzegłam Kadena, który z zastanowieniem na mnie spoglądał. Posłałam mu pytające spojrzenie.
– Gdzie mam się położyć? – spytał.
Ściągnęłam brwi, usiłując dojść do jakiegoś sensownego wniosku. W naszej celi są jedynie dwa łóżka, zatem policjanci albo dostawią kolejne, albo dadzą nam materac. W innym wypadku dwójka z nas będzie zmuszona spać razem. Cholerka.
– Yhm... – wymamrotałam, podnosząc się do pozycji siedzącej.
– Spoko, mogę odstąpić ci łóżko – wyrwał się Harley, stając obok Kadena i uśmiechając się półgębkiem.
Uniosłam brew z zaskoczeniem, tępo wpatrując się w Harleya.
– Przecież zmieścimy się we dwoje, kochanie – oznajmił, puszczając mi oczko.
Wybałuszyłam oczy, a moje usta bezwiednie się rozchyliły.
– W twoich snach, Harley – syknęłam.
– W moich snach dzieją się ciekawsze rzeczy – rzucił, rozciągając usta w uśmiechu.
Advertisement
Prychnęłam.
– W moich snach jem czekoladę Royce – dopowiedział, na co z pobłażaniem pokręciłam głową.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy do celi weszła dwójka policjantów, w tym jeden niosący kremowy materac. Ułożyli go na podłodze niedaleko pryczy Harleya, co przyjęłam z uśmiechem.
Niedługo potem leżałam, wpatrując się w sufit w zupełnej ciszy. Harley i Kaden najpewniej nie zamierzali się odzywać, zatem przegrałam z sennością i zasnęłam.
Kaden popatrzył na mnie z rozmemłaniem, usadawiając się na materacu, który w sierocińcu był moim miejscem do spania. Uniosłam brew, gdy po chwili wciąż nie odezwał się ani słowem.
– Co jest? – spytałam.
Przełknął ślinę, spuszczając wzrok i wgapiając się w swoje palce. Zaczął nimi przebierać, w związku z czym moje zniecierpliwienie nieustannie wzrastało.
– O co chodzi? – dopytywałam się.
Ponownie nie odpowiedział, na co wywróciłam oczami. Odłożyłam książkę i oparłam się o wezgłowie starego łóżka.
– Dobra, Kaden – wymamrotałam, nieco zaniepokojona. – Powiedz mi, co się trapi.
Chłopak wziął głęboki wdech, po czym podniósł hardo głowę. Zmierzył mnie wnikliwym spojrzeniem.
– Jakaś rodzina chce mnie zaadoptować – wydusił w końcu.
Wybałuszyłam oczy, a moje usta bezwiednie się rozchyliły.
– Zaadoptować? – szepnęłam, nie dowierzając.
Spędziliśmy razem całe życie, odwalaliśmy różne pojebane akcje i wymykaliśmy się z sierocińca, a teraz tak po prostu ktoś chce mi go zabrać? Bo co? Bo sobie tak zażyczył?
Prycham z frustracją, odwracając głowę w stronę okna. Wyglądam za nie, z rozjątrzeniem spoglądając na korony drzew okalające placówkę.
– Przykro mi, Heaven – wymamrotał zduszonym głosem. – Ale nie chcę gnić tu jeszcze dwa lata.
Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka, usiłując się nie rozryczeć.
– Nie mogą mi cię zabrać – wydukałam, płomiennie kręcąc głową.
– Naprawdę mi przykro...
Zacisnęłam szczękę, rzucając mu rozognione spojrzenie. Wydawał się być pewny swojej decyzji, co zbiło mnie z tropu. Rozdziawiłam usta, gdy jego oczy, zawsze patrzące na mnie z troską, wyrażały teraz jedynie opór.
– I co? – warknęłam. – Tak po prostu mnie zostawisz?
Kaden zwilżył spierzchnięte usta.
– Nie zostawiam cię – powiedział oschle. – Zawsze będziesz w moim sercu.
Gwałtownie poderwałam się z łóżka, nie mogąc znieść jego bzdurnych tekstów. Moje serce zacisnęło się z bólu.
– Te pieprzone gadki wmawiaj komuś innemu, nie mnie – warknęłam przez zaciśnięte zęby. – Ja nigdy bym cię tak nie zostawiła!
Kaden zapalczywie pokręcił głową, na co fuknęłam pod nosem.
– Heaven, ja...
– Wypieprzaj z mojego pokoju – weszłam mu w słowo, wskazując ręką na drzwi.
Jego oczy zrobiły się okrągłe jak spodki, podczas gdy ja mierzyłam go wściekłym spojrzeniem.
Advertisement
– Wypieprzaj stąd – powtórzyłam wzburzona.
Chłopak zacisnął usta i najwyraźniej odpuścił sobie nędzne próby uspokojenia mnie, ponieważ posłusznie wstał i wyszedł z mojego pokoju.
Gdy tylko zostałam sama, rzuciłam się na łóżko, przytuliłam policzek do poduszki i zaniosłam się szlochem.
Jak on mógł mi to zrobić?
***
Wypuściłam z płuc ciężki wdech, usiadając przy stoliku obok Kadena. Chłopak uśmiechnął się do mnie lekko, co odwzajemniłam.
Nim zaczęłam jeść nędzny obiad, obejrzałam się jeszcze po stołówce w poszukiwaniu Kalema. Zamarłam, a moje oczy momentalnie się wybałuszyły, gdy dostrzegłam przy nim dwójkę policjantów.
Jeden z nich chwycił go za ramię, tym samym unosząc, na co zaskoczony Kalem wypluł kęs jedzenia.
Spojrzenia wszystkich wokół skupiły się na chłopaku, którego właśnie szarpano. Ciągnęli go w stronę wyjścia ze stołówki, co wprawiło mnie w poddenerwowanie.
Gdzie go prowadzą? Co chcą mu zrobić?
Miałam mętlik w głowie, jednak momentalnie otrzeźwiałam, gdy doszedł do mnie rozbawiony chichot.
Rozdziawiłam usta, zauważając kładącą się ze śmiechu Jessicę.
Nim Kadenowi udało się mnie powstrzymać, podniosłam się i błyskawicznie znalazłam się przy niej. Rzuciłam jej rozwścieczone spojrzenie.
– To przez ciebie – syknęłam.
– Co? Nie – odpowiedziała lekko, posyłając mi kpiący uśmieszek. – Sam sobie na to zapracował.
Zacisnęłam zęby, usiłując się na nią nie rzucić. Moje mięśnie napięły się, a w gardle mi zaschło.
– Gdzie oni go wzięli? – rzuciłam hardo.
Usta Jessiki rozciągnęły się w jeszcze większym uśmiechu, co dodatkowo mnie rozjuszyło.
– Gdzie o...
Z mojego gardła wydobył się zduszony pisk..
, gdy niespodziewanie poczułam, że ktoś chwycił mnie za rękę. Pociągnął mnie do tyłu, tym samym zwiększając odstęp między mną a tą dziwką.
Automatycznie odwróciłam głowę i fuknęłam pod nosem, dostrzegając Harleya. Miał zaciśniętą szczękę, a żyłka uwidoczniła się na jego szyi, jakby był rozindyczony.
– Nie wpieprzaj się – warknęłam, wyrywając się z jego uścisku.
Zagryzłam wargę, nie czując już ciepłego dotyku jego szorstkich palców. Wzięłam głęboki wdech, wracając myślami do Kalema.
Nie mogłam pozwolić, by coś mu się stało.
Pędem rzuciłam się do drzwi stołówki i wybiegłam na korytarz, ignorując wołania Harleya. Obejrzałam się, nasłuchując, aż z lewej strony dobiegł mnie krzyk.
Wybałuszyłam oczy, czym prędzej biegnąć w tę stronę.
– Heaven, do cholery, stój!
Zignorowałam ganiący krzyk Harleya.
Mimowolnie się wzdrygnęłam, niespodziewanie czując na sobie jego dotyk. Jakim cudem tak szybko do mnie dobiegł?
– Heaven, nic to nie da – oznajmił, chwytając mnie za ramiona i bacznie patrząc mi w oczy. – Zabiją go, a jeśli tam pójdziesz, zrobią krzywdę i tobie.
Prychnęłam, wywracając oczami na jego słowa.
– To mój przyjaciel – wyznałam drżącym głosem. – Muszę tam iść.
– Nie – zaoponował momentalnie.
Zmarszczyłam brwi.
– Przestań, Harley, to nie twoja sprawa.
Chłopak zacisnął usta, odwracając na chwilę spojrzenie. Chciałam skorzystać z tej sytuacji i wyrwać się, jednak wciąż zbyt mocno mnie trzymał.
– Tam są!
Moje serce gwałtownie przyspieszyło bicia, gdy usłyszałam twardy głos. Odwróciłam głowę, dostrzegając trójkę policjantów, co wprawiło mnie w oszołomienie.
W jednej chwili zaczęli biec w naszą stronę. Harley zareagował równie szybko, chwytając mnie za dłoń i ruszając sprintem przez ciemny korytarz.
– Cholera, szybciej, Heaven – rzucił karcąco, gdy przypadkiem się potknęłam.
Pomógł mi utrzymać równowagę, przytrzymując mnie za biodra, co wywołało gorące dreszcze przechodzące po moim kręgosłupie.
– Stójcie! – wydarł się znów jeden z gliniarzy.
Wiedziałam, że gdy nas złapią, z pewnością zostaniemy ukarani. A nie chciałam znowu tego przeżywać. Wolałam więc zaufać Harleyowi.
– Tutaj – szepnął chłopak.
I, nim zorientowałam się, o co mu chodzi, pociągnął mnie w swoją stronę. Wylądowaliśmy w ciemnym, ciasnym zakątku niedaleko łazienek. Jakby tego było mało, staliśmy naprzeciwko siebie, a z braku miejsca stykaliśmy się ciałami.
Czułam jego ciepło, co sprawiło, że moje serce zaczęło obijać się o żebra. Kilkakrotnie zamrugałam, by odpędzić od siebie zdradzieckie myśli, kiedy rozgrzany, szybki oddech Harleya oplótł moją twarz.
Moje oczy znajdowały się na wysokości jego pełnych, rozkosznych ust i musiałam przełknąć ślinę, by powstrzymać się od pocałowania go. Ale on oblizał wargi. Powoli.
Żołądek zacisnął mi się w supeł. Jednak momentalnie odzyskałam świadomość, gdy stukot ciężkich butów rozległ się nieopodal.
Mój głośny oddech został zduszony przez Harleya, który to ułożył swoją dużą dłoń na moich ustach. Wybałuszyłam oczy, ale pozwoliłam mu na to.
Policjanci przebiegli obok, nie zauważając nas. Gdy byli na tyle daleko, że przestaliśmy ich już słyszeć, Harley zdjął rękę z mojej buzi, a ja odetchnęłam głęboko.
– Chodź – szepnął.
Znowu mnie pociągnął i straciłam równowagę, jednak w ostatniej chwili chwycił mnie za biodra, utrzymując mnie.
Skóra paliła mnie w miejscu, gdzie jego szorstkie palce stykały się z moim kombinezonem, na co poczułam ścisk w podbrzuszu.
– Już dobrze? – spytał.
– Tak.
Wzięłam do płuc głęboki oddech, a sekundy później Harley prowadził mnie już w kierunku schodów. Oblizałam usta, domyślając się, że chce mnie zabrać na dach, a moje serce zareagowało z równie wielką aprobatą.
A więc powtórka z rozrywki.
***
Patrzcie kto powrócił do żywych XDDD
Witajcie Drodzy Czytelnicy,
Mamy nadzieję , że nie odetniecie nam głów i wciąż tu jeszcze jesteście.
My wracamy z nowymi pomysłami i kilkoma ostatnimi rozdziałami tego opowiadania :D
Advertisement
Fire Breather
What would you do if a chance to step into another world presented itself? A world filled with legendary creatures, mysterious powers, and vicious monsters. Would you truly go to the other side? Markus Winters took that step, and now embarks on a grand adventure to find his way back home. He will fight incredible creatures, meet extraordinary women, and see wondrous sights in his travels. But... the new world is treacherous in many ways. Every wound, every battle, and every death tears away at his soul. His actions and their consequences will eventually earn Markus the nickname "Fire Breather" across the land. His journey cannot change the new world, but it will surely change him.
8 207Domhain: A Modern Fantasy LitRPG
(Blurb) When Ardan, a teenage elf boy, is thrown into the world- his world, of distrust and tension, he wants only one thing. To live a normal life, get a job, make friends, even start a family. But either dumb luck or fate won't leave him alone. With the power of a game system and magic, he's determined to find out the reason he was picked, and what makes him special. Along the way, hopefully meeting new friends and learning some magic here and there. (Synopsis) Domhain - a world split between five nations and five unique magical gifts; home of elves, dwarves, goblins, trolls, and humans, each of them so different but in reality more alike than anyone would like to acknowledge. Twenty years ago, the humans, weakest of the five, secretly acquired powerful magic and set out for war. The united forces of the other nations stood no chance. Humanity prevailed, proving itself as the new leader of the modern world. Now, Domhain is at peace but tensions are rising again. The humans want more than their territory back. They want it all. And they want revenge. But this time, the elves hide a dark power, and will stop at nothing to wipe the humans off Domhain forever. War is inevitable. Thousands will die. And the power to stop it all falls into the hands of none other than a particularly tall fifteen-year-old elf orphan. Ever since he could remember, Ardan lived a normal, sheltered, life in an elven orphanage. On the day he's finally able to leave for good and start his independent life, something strange occurs. He is given a pill, a gift, that turns his life into a game with levels, quests, dungeons, and a... talking weapon? All of which are capable of transforming his body and the world around him. As if that weren’t enough, Ardan learns the orphanage has hidden natural magic from him, and the whole world is intertwined with it. More importantly, he, as an elf, has a particularly unique and powerful heritage. That heritage, along with the benefits of his new power makes him a target for the greed of many... With nothing but his friends and a incredibly smart sister, he is determined to find out what makes him so special. Who can he trust? New Chapter Schedule: M/W/F - 3x Week (Relaxed Pace) Book One: The First Hybrid Credits: - Joshua Yee - Archie Chee - Jay Grundy (Cover) - And to the rest of my beta readers!
8 199Steps of the Immortal Tree
Evan stood on a hill, staring calmly at the gate of his former clan. A crowd waited behind him, some eyeing the clan in an unresigned manner, others looking at their spiritual support. Some of the young children shivered at the gnawing cold. Wind howled in his ears, seemingly deploring his fate. A silvery cloud drifted over the mountains surrounding the compound. The roar of a river could be heard from underneath its frozen surface. He had reincarnated many years ago. Hailed as a prodigy from his youngest age, Evan had seemingly tread on a path to invincibility. He had gotten married with his childhood sweetheart and had cultivated with a group of friends, forming a considerable power of his own. Yet now, here he was, devoid of any path to move forward, with his energy locus destroyed. His wife was dead and his branch had been kicked out of the clan. He looked at his progeny that had been entrusted to him. The baby seemed content in his father’s strong arms, too young to understand anything but the warmth of the father’s beating heart. Signaling to the people behind him, he turned around and the procession gradually disappeared in the distance, as the sun gradually set and the stars acted as a guide. --- Author-san here. I originally started this novel on another account, but lost the login information for it, so I'll be restarting this story here. Thanks for understanding! This is my first fiction, so I appreciate any and all feedback! (^^) The cover picture is by Yuji Himukai (as pointed out by Truis). I found it on the internet. Please contact me if you want to have it taken down. If anyone is interested in drawing a cover, send it to me. I'll put it up if I feel it represents the book well, with your name in the credits.
8 88Skill Overdose
Set in a modern world, Liam Keene, a person who had witnessed his parents killed, changed the way of living his life entirety when he decided to take revenge on the people who murdered his parents while also discovering another dark part of society as he tries to realize where his 'system' came from. _______ ___ __ _ Longer Synopsis: Witnessing his parents being killed in front of him, Liam unknowingly changed the way he thought about the world, while still having the thought of making the killers pay for what they had done to completely messed up his life. But time still passes as well as the emotions and beliefs that one had felt before... Unless something happened that made them want to remember that tragic moment. Exactly 5 years later after that day, Liam suddenly saw a window floating in front of him. A system. The one thing he thought that could change his life. Oddly enough, several minutes after that, his friend came to him with men from a dangerous organization on his trail. And later, he learned that this organization was the same one that ordered people to kill his parents. "Starting today until the day you die. We will be chasing you and we will try to kill you with our own hands whatever it takes." Just like the man said to him, since that day, as he kept walking forwards, he would just go deeper and deeper into the filth and danger of the world his living in. His once-peaceful life became a chaotic mess that he would have to fix with nothing but his blood and sweat. And the system. _______ ___ __ _ C-Come join the autho-... L-Liam to his journey to make the story... uh... his life good... or uh... better? _______ ___ __ _ (Note: Chapters are currently in an editing process. Expect that some parts of the story written in the unedited chapters have variation from what the author originally imagined.) Disclaimer: I do not own the cover art of this novel and I'll take it down as soon as the original creator says so.
8 180HEx #5
Logan Randall, a coma patient, is given the chance to live once more in a fully VR MMO. Things go awry and he has to find a way to live in his new sci-fi world.Deadly aliens, new planets, and the ever present problem that is other players, Logan needs to make sure to carve out his own place because it's his only way to live now.
8 84Save me || Jungkook ff ✔
Jk- hello? Y/N?I started crying as soon as I heard his voice. Me- Jungkook..... save meJungkook have had a big crush on Y/N since they met 6 years ago. He's been trying to talk to Y/N's boyfriend about how he treats Y/N but it's hopeless. The worst part is that Y/N still loves her boyfriend despite how bad he hurts her.Fully edited!Please tell me if there is anything I've missed! This contains violence/rape.The characters are based on my fantasy.Violence is never okay!
8 68