《Muhteşem Yüzyıl: Nowa Era II》Rozdział 6
Advertisement
Bratanek dotarł na miejsce jako jeden z ostatnich mężczyzn. Zsiadając z karej klaczy podchodzi do mnie i z szerokim uśmiechem całuje moją dłoń.
- Valide Sultana.
- Abdullah - Wypowiadam jego imię niemalże szeptem. Nie mogę nadziwić się temu, co widzę. Wypuściłam ze stolicy małego, nieprzygotowanego do życia chłopca, a powitałam prawdziwego, silnego mężczyznę o władczych cechach i z szarmanckim, czarującym uśmiechem. Dotykam jego twarzy, przejeżdżając dłonią po widocznie hebanowym zaroście. Moje koralowe usta wykrzywiają się radośnie ukazując białe, zdrowe zęby. - Tak się zmieniłeś. - Nie mogę otrząsnąć się z pierwszego szoku, jakim uraczył mnie młodzieniec. Nie spuszczam z niego oczu. Tulę go w ramionach, obdarowując czułym, serdecznym, niemalże matczynym uściskiem. Pytam bratanka jak minęła mu podróż, chociaż wiem, iż to pytanie nie ma sensu, bo cóż mogłoby przeszkadzać... sprawiać problemy takiemu mężczyźnie ? W pewnym momencie zauważam pojawiający się na głównym dziedzińcu powóz. Spodziewam się ujrzeć opuszczającą go Margarittę, przeznaczoną do zadań specjalnych. Nie mylę się. Dziewczyna staje na wjeździe, prawie wdeptując delikatnym bucikiem w błoto, będące pozostałością po jesiennej pogodzie. Ruszam w jej stronę. Za plecami słyszę jeszcze krzyk szczęśliwej Efsun witającej się z synem po długiej rozłące.
- Margaritta. - Wyrzekam, unosząc suknie, by nie zatopiła się w mieszaninie deszczu i piasku. Przyglądam się jej z każdej strony. - Çok güzel. - Oświadczam, łapiąc ją za dłonie. - Wyglądasz lepiej, niż ostatnim razem.
- Valide Sultana, miło mi to słyszeć. - Hiszpanka rzecze z pokorą. Darzy mnie wielkim szacunkiem. Przecież to ja ją wychowałam. - Niezmiernie cieszy mnie twoja obecność. Obawiałam się, że zostaniesz w Edırne już na zawsze.
Zaczynamy rozmawiać. Wtem, kątem oka dostrzegam jeszcze jedną osobę rozglądającą się po dziedzińcu. Nie mam pojęcia kim ta postać jest i co robi w Topkapi. Z uwagą śledzę każdy jej ruch. W końcu decyduję się zadać pytanie.
- Kim ona jest? - Przenoszę wzrok na Margarittę, Ta uchyla głowę wyrażając całą sobą ból i jakiś niesprecyzowany wstyd. - Margaritta? - Powtarzam jej imię, usiłując uzyskać odpowiedź.
- Wybacz, sultana. Nie potrafiłam dostatecznie wypełnić powierzonego mi zadania. - Wyraża zduszonym głosem. - Wiem... miałam nie dopuścić żadnych innych kobiet do şehzade, ale nie udało mi się to. Ta dziewczyna... to Kösem Hatun. - Informuje umartwiona. - Şehzade i ją postanowił zabrać ze sobą.
- Witaj Valide Sultana. Jestem Kösem Sultan. Pierwsza faworyta Şehzade Abdullaha.
Advertisement
Staje przede mną drobna Hatun o ciemnych włosach i brązowych oczach mieniacych się do światła zgnile zielonym połyskiem. Zauważam jej pewność siebie ocierającą się czasami o arogancję. Mam wrażenie, iż żyje ona w zupełnie innym świecie odmiennym od rzeczywistego. Ktoś będzie musiał sprowadzić ją na ziemię. Możliwe, iż zazna bolesnego uderzenia. Składam ręce, falując luźnymi, długimi i fioletowymi rękawami. Unoszę głowę w dumnym geście.
- Chyba nie wiesz z kim rozmawiasz Hatun. - Zaczynam ostrym, ostrzegawczym tonem. - Miano sułtanki zyskasz dopiero wtedy, kiedy urodzisz şehzade syna. O ile się nie mylę... nie ma on jeszcze potomka. Chyba, że coś mi umknęło. - Po tych słowach przewiercam nałożnicę groźnym i wrogim spojrzeniem. Ta, starając się ukryć zmieszanie, napina się do granic możliwości.
- Nie martw się Sultana. - Oddzywa się po chwili zastanowienia. - Zdaję sobie sprawę kim jesteś. Wiele o tobie słyszałam. A co do şehzade, to... urodzę mu dziecko. Niebawem. A teraz, jeśli pozwolisz, pójdę obejrzeć moją komnatę. Po długiej podróży nie czuję się zbyt dobrze.
- Możesz odejść. - Oświadczam, nie spuszczając z tonu. - Meleke pokaże ci komnatę. - Moja twarz wciąż jest nieruchoma niczym głaz. Czekam spokojnie, aż Kösem odda mi pokłon, po czym odwracam się i z całym swoim majestatem ruszam przed siebie bujnym krokiem. Moja duża, obszerna, wielce wyzdobiona peleryna powiewa na wietrze, sprawiając wrażenie jeszcze cięższej i bardziej królewskiej.
- Mam dla ciebie propozycję. - Oznajmiam stanowczym głosem.
Şahin Giray znajduje się w miejscu, w którym światło słoneczne pada ze zdwojoną siłą oświetlając prawą część jego twarzy. Uwydatnia ono każdą, nawet najdrobniejszą zmarszczkę. Jego ciemne włosy, wyglądają na niemalże czarne. Lewe lico ukryte jest w cieniu. Te wszystkie połączone elementy tworzą ciekawą wizję postaci na wpół ludzkiej, na wpół bestialskiej.
- Jak mniemam... nie do odrzucenia? - Dodaje mężczyzna z szarmanckim, lecz na wskroś przeszytym fałszywością uśmiechem.
- Owszem. Nie do odrzucenia. - Powtarzam za nim, również rozszerzając pełne usta.
- Więc, zamieniam się w słuch. - Informuje z taką łaską, jakby to on był panem świata, a ja zwyczajną muzułmanką. Trudno mi trzymać nerwy na wodzy. Ten człowiek, to wcielenie zła.
- Zostawisz Nergisşah w spokoju. W zamian zapewnię ci jedno z najwyższych stanowisk w Imperium Osmańskim, lub postaram się o twój powrót na Krym.
Chanzade wznosi oczy do nieba. Kalkuluje coś, przelicza w myślach. Za chwilę kiwa głową na znak zgody.
Advertisement
- Odpowiedz. - Pośpieszam go. - Nie mam zamiaru stać tutaj z tobą w nieskończoność.
- Dil. ( Zgoda) - Mężczyzna odpowiada szybko, zwięźle i na temat. Nie sądziłam, że pójdzie tak łatwo. Mogę być pewna, że znowu coś knuje. To jednak nie jest ważne w tym momencie. Liczy się , iż mój plan się powiódł.
***
Dil... Dil... To słowo wiruje w głowie Nergisşah. Wciąż obija jej się o uszy i paraliżuje echem. Dziewczyna nie może uwierzyć w to, co właśnie usłyszała... dil... Jak mogła być tak naiwna? Wystarczyła jedna... jedyna propozycja stanowiska od Sułtanki Matki,a on bez zastanowienia przekreślił wszystko, co do tej pory ich łączyło. Ufała mu... Kochała. W jej oczach błyszczą małe krople łez. Dzisiejszego ranka Rana Sultan przybyła do jej komnaty. Kazała o równej godzinie przyjść pod marmurowy Saray. Obiecała, że ukaże jej prawdę. Córka sułtana Mustafy Khana zrobiła to, o co prosiła ciotka. Myślała, że dzięki temu udowodni jej, iż nawet ona... pani świata, sułtanka sułtanek może się mylić. Pragnęła wygrać z kobietą o wiele bardziej doświadczoną i mądrzejszą niż ona. Nie miała racji. Teraz żałuje. Od początku mogła słuchać ciotki. Przecież ona zawsze odkrywa to, co ukryte. Nie można skłamać patrząc jej w oczy. Nergisşah zawiodła się po raz kolejny... Po raz kolejny zaufała nie właściwej osobie. Znowu jej serce porozbijało się na maleńkie kawałeczki. Przysięga sobie, że już nigdy nie popełni tego błędu... Nigdy nikt jej nie zrani.... Nigdy więcej nie uwierzy żadnemu człowiekowi. Nigdy nie zazna miłości.
***
- Ty dobrze zdajesz sobie sprawę ze swoich możliwości. - Stwierdzam, patrząc ostrzegawczo w oczy Chanzade. - Jesteś sokołem. Silnym i niezależnym. Pamiętaj jednak, że nawet tak wspaniały i wyjątkowy ptak musi mieć się na baczności. Jeśli nie przelicza sił na zamiary... jeśli nie dostrzega potęgi swoich wrogów skończy z połamanymi skrzydłami. I dokąd on wtedy doleci? - Przekręcam głowę uśmiechając się tajemniczo.
- Doceniam twoje rady i to, jak bardzo się o mnie martwisz Sultana. - Oznajmia prześmiewczo. - Nie martw się. Potrafię zadbać o własne skrzydła. Może... - Tu przerywa, rozgląda się i ciężko wzdycha. - Może ty powinnaś lepiej przyjrzeć się twoim skrzydłom. Sprawdź, czy oby nie mają gdzieś niewidocznej rany, która pod wpływem niegroźnego upadku urośnie do granic możliwości skazując cię na upiorny ból.
Po rozłące z Şahinem Girayem zabieram się za poszukiwania Nergisşah. Inshallah, nie uciekła i wysłuchała do końca słów Chanzade. Rozglądam się wokół za bratanicą. W cieniu drzew trudno mi jest ją dostrzec. W pewnym momencie do moich uszu dociera ciche chlipanie.
- Nergisşah! Tu jesteś. - Rzeczę, przedzierając się przez stare dęby. Dziewczyna jest oparta o jeden z nich.
- Miałaś rację. Mogłam cię słuchać od początku. Jestem tak głupia! - Po ostatnim zdaniu wybucha płaczem.
- Nergisşah opanuj się. Nie tutaj. Możesz płakać tylko w samotności, kiedy nikogo nie ma w pobliżu. teraz, jesteś sułtanką. Córką padyszacha. Masz stać prosto. Masz być silna. Nie ukażaj się przed nikim. Oni nie mogą widzieć twojego załamania. Inaczej cię zniszczą.
Dziewczyna pod wpływem mojego pewnego i ostrego tonu od razu się uspokaja. Usiłuje iść z podniesioną głową. Ocieram jej łzy i prowadzę ją do sarayu, przez całą drogę pilnując, by mnie zwróciła na siebie niczyjej uwagi.
Nastał wieczór. Wraz z córką wybieram się do haremu. Mąż i syn od rana są na polowaniu, zostałyśmy więc same. przez ostatnie pół dnia pocieszałam bratanicę, która zdecydowała dzisiaj położyć się wcześniej. Sen jest dobry na wszystkie zmartwienia. Zdążyłam opowiedzieć już całą poranną historię Mihrünnisie. Jest zaskoczona i przejęta faktem, iż nie zdołała ochronić córki Mustafy przed samym diabłem.
- Destur...! - Reihan Ağa jak zawsze ogłasza moje przybycie. - Valide Rana Sultan Hazretleri ve Turhan Sultan Hazretleri...!
Wołanie rozlega się po całej głównej sali. Nałożnice ustawiają się w dwóch przeciwległych rzędach i spuszczają głowy. Wraz z Kızem zatrzymuję się dumnie na samym środku haremu.Przypatruję się z osobna każdej kobiecie.
- Kösem Nerde ( gdzie Kosem) - Mój donośny głos biegnie po haremie, docierając nawet do najciemniejszych, najdalszych zakamarków. Obecne Hatun spoglądają po sobie. Nastaje cisza. Moja obecność paraliżuje nawet tych, którzy dobrze mnie znają. Wreszcie Margaritta nabiera odwagi, by się odezwać.
- Jest w naszej komnacie, sultana. - Powiadamia z szacunkiem do mnie. - Nie ma ochoty przebywać w haremie. Uważa, że zasługuje na więcej.
Harem znowu milknie. Nagle, wybucham głośnym, gromkim śmiechem. Przerażone Hatunlar, nie wiedzą o co chodzi. Po zakończeniu swego teatralnego popisu, wciąż rozbawiona, kręcę głową w prawo i w lewo, po czym kieruję się na piętro faworyt...
Advertisement
Pantheon Online
Two worlds collide in the new VRMMORPG, 'Pantheon Online', as Colt Anderson desperately joins the game in a bid to save his failing gaming career. At first, he thought it would be like any other game…
8 1110The Boneless Dungeon
Breck was living in an overpopulated grim future before an accident at work broke his bones and killed him. Before he died, he received odd messages awarding him skills and abilities. Little did he know that he was about to be reborn as a dungeon core, a specialized living gem in charge of creating and managing a dungeon. A dungeon handicapped with the inability to create bones, the very building blocks that comprise most living creatures. Breck just wants his life back, his humanity, and will do whatever it takes to achieve his goal. His trusty AI companion from Earth gives him hope of becoming human again if he can gain enough ranks to transcend.Zach is a new adventurer at the lowest ranks. Because of a random turn of events, he is given the opportunity of a lifetime. A quest to find the source of new cosmic energy that has made itself known, the same cosmic energy that creates dungeon cores. This quest was created directly from the head of the adventurer’s guild and offers a high payout. This could be the lucky break he needs to make something of himself. That is, if others allow him to complete it alive.Can Breck gain enough essence to rank up and become human again? Can he create a competent dungeon without the ability to create bones? Will Zach be able to complete his quest while other guild members are hunting him? Can the new adventurer gain the skills to pay the bills? What happens when their paths collide? Find all this out and more in this exciting GameLit, The Boneless Dungeon: Rebirth.
8 348Filters
In March of 1954, Earth is covered in a month-long fog. This is what follows. (Updates Fridays)
8 321The Four...
Four beings gathered, they would- ah, whatever, when you are powerful why should you care?
8 220Fayre
Melissa Crawford thinks she's just a regular teenage girl. She goes to school. She has friends, boy problems, homework...you know, the typical teenage angst. But she couldn't be more wrong, for Melissa Crawford is not a mortal.Her adoptive mortal mother refused to give her up and hired a witch to erase the enchanting Faery child's memory, not realizing that things aren't that simple.You see, when she was a little girl, Melissa promised herself forever to her Leannan Sidhe (mate), a Fae Prince, and a promise to Fae is sacred. When the Fae Prince comes back to claim what's his, nothing will get in his way."Mortals are so arrogant. So utterly narcissistic to think that they are the only intelligence in this world, to believe their realm is the only realm, their way is the only way. "Many of you believe us fairies only exist in little kids' fairy tales. We are so much more than that. We exist, living in the Realm just a blink away from yours. A few wrong turns in the park or the forest and you're there. We sometimes walk among you, and you're not even aware of it. Believe me, we exist. Across the globe, your kind calls us and our realm by different names...but as William Shakespeare once said- a rose by any other name..."
8 110Words of life
This book is for you, who wants to read about what life can be like, most of the times. This book has reminders, poetry, tips and tricks, quotes, texts about meaning with life, happy moment and even sad moments. A little bit of everything life can throw at you. I have no filter to this book. Which means it's raw and genuine, and that is the goal. (You don't necessarily have to read from start to finish)If you for an example have a bad day, I have a chapter for you about seeing it thru a different perspective than what people normally tell you. Or if you feel like you want to know what happiness is or feels like, I have different definition of that in different chapters for you my dear!(And many more chapters, about everything you could think of)And maybe you know all of this already, and it glads me to hear. But give it a chance and maybe you'll find new ways to Incorporate it in your daily life. Or let it just be reminders for yourself. What ever works for you, love!- A.M🍷
8 130