《Muhteşem Yüzyıl: Nowa Era II》Rozdział 3
Advertisement
- Nergisşah ! - Nawołuję, wchodząc do komnaty bratanicy.
Dziewczyna momentalnie wstaje z ottomana. W jej oczach dostrzec można strach, nasycony jeszcze bardziej po ujrzeniu obok mnie służącej z listem. Sułtanka dobrze wie, czego może się spodziewać. Moja mina mówi sama za siebie.
- Ciociu... ja...
- Co to jest? - Przerywam zdanie, zanim zdąża je dobrze rozpocząć. Ruchem głowy nakazuję małej szatynce, by podała pismo córce padyszacha. Ta, ze spuszczoną głową podchodzi do Nergisşah, która obrzuca ją groźnym spojrzeniem.
- A czego się spodziewałaś? - Bratanica oddzywa się arogancko, wyrywając list z dłoni bogu ducha winnej służki. - Myślałaś, że wiecznie będę sama?
Wysoko i dumnie unoszę podbródek. Zbliżam się do sułtanki, ukrywając wszelkie emocje. Moje dłonie, na których spoczywają złote pierścienie i lśniące bransolety, łączą się w zamkniętej pozycji. Dziewczyna od razu traci pewność siebie.
- Sama niekoniecznie. - Powiadam spokojnie. - Ale z Şahinem Girayem... nigdy. Nie miałaś prawa Nergisşah. Ten człowiek jest niebezpieczny. Bez mrugnięcia okiem wykorzysta cię do osiągnięcia wyznaczonych sobie celów. To sokół. Nie licz, że będzie szczery. Nie licz, że będzie cię kochał, że będzie wierny. On...
- Skąd ty to wiesz! - Bratanica wpada we wściekłość. Mocno zaciska pięści. Zabolały ją te słowa. Nie pomyślała wcześniej, iż Chanzade może mieć wobec niej nieczyste zamiary. - On mnie kocha! Mashallah, jest inny od Yusufa!
- Nergisşah. - Ciągnę dalej. - Znam ten świat lepiej, niż ty. Dużo wiem o Şahinie oraz jego bracie Mehmecie. Z resztą... - Zatrzymuję się w pół zdania. Chcę przemyśleć, czy oby nie wypowiem o jedno słowo za dużo. - Z resztą sama wiesz, jak zwykły kończyć się twoje miłosne fanaberie.
***
19 luty 1558 rok.
- Sultana, coś strasznego! Coś strasznego! Allah! - Reihan Ağa wpada do mojej komnaty, potykając się o własne nogi. - To Nergisşah Sultan... Ona zabiła sułtankę Salmę!
Odwracam się o trzysta sześćdziesiąt stopni. W moich czarnych oczach, podkreślonych u dołu henną, pojawiają się niewyjaśnione obiekty, błądzące dookoła. Czuję, jakby ktoś wbił mi sztylet prosto w serce. Ciemność obejmuje mnie swymi ramionami. Nic już nie widzę. staram się opanować niepotrzebne emocje. Dręczy mnie okropne gorąco. Prawie biegiem pędzę do komnaty bratanicy. Z impetem wale w drzwi, otwierając je na oścież. Reihan zamyka wejście, aby nikt nie słyszał, co dzieje się wewnątrz. Nergisşah staje na przeciw mnie.
Advertisement
- To ty... - Wyrzekam. - To ty podrzuciłaś kobrę do komnaty Salmy. Sułtanka nie odpowiada. W jej oczach błyszczą krople łez. Chyli nisko głowę stając w bezruchu. - Coś ty zrobiła? - Ciągnę dalej poważnym, lecz opanowanym i spokojnym tonem. Moje oczy zamieniają się w dwie wielkie, nieprzebyte góry lodowe. - Zabiłaś Sułtankę. Członkinię dynastii Osmanów. Zrobiłaś to z zazdrości. Zdajesz sobie sprawę do czego doszłaś? - Bratanica poczyna trząść się ze strachu przede mną. - Naraziłaś siebie i mnie. Teraz, moja zbrodnia na pewno wyjdzie na jaw. Mihrimah to wie... powie. Wszystko stracone. Salma była moją jedyną nadzieją. Pozbawiłaś mnie jej. - Staję prosto, jak struna w lutni. Moje dłonie zaciskają siew pięści. Z mojego gardła wyłania się nagły, głośny, przeraźliwy i długi krzyk . - Jak mogłaś!! ? - Dziewczyna podskakuje z przerażenia. - Jak mogłaś. - Dodaję ostatkiem sił.
- Jestem taka, jak ty! - Nergisşah wykrzykuje, po początkowym szoku. - Ty też dążysz do celów po trupach! To ty mnie tego nauczyłaś!
Do moich oczu również, napływają krople. Staram się powstrzymać płacz. Lustruję sułtankę wzrokiem, po czym obracam się na pięcie i wychodzę. Bratanica zostaje sama. Pada na łożę łkając i zalewając się łzami. Wydaje z siebie ryk nieszczęścia, strachu i cierpienia. Nie może się uspokoić. W pewnym momencie słyszy dźwięk przekręcania klucza. Rzuca się na drzwi i szarpiąc za złotą klamkę, stara się je otworzyć. W końcu zdaje sobie sprawę, iż zamknęłam ją od zewnątrz.
***
- Nie musisz mi o tym przypominać. - Nergisşah czuje się urażona. - Dobrze wiem, że dzięki tobie nikt nie dowiedział się, co zrobiłam. Wiem, że przeze mnie musiałaś oskarżyć o zbrodnię niewinną nałożnicę. Zapłaciła głową za moje grzechy. Ale teraz jest inaczej. Nie jestem tak głupia, jak sześć lat temu. Nie zrezygnuję z Şahina, ponieważ zdałam sobie sprawę, że jesteśmy sobie przeznaczeni.
- Zrezygnujesz. - Uśmiecham się sarkastycznie. - Mashallah, wróciłam. Dopilnuję, żeby nikogo z naszej rodziny nie spotkała tragedia. Nigdy więcej się z nim nie spotkasz. Rozumiesz?
Advertisement
- Nie, nie nie! - Ta, zaprzecza potrójnie. - Zrobię, co będę chciała. Ty masz to zrozumieć! Nie będziesz w stanie mnie zatrzymać! Jeśli ty wyszłaś za tego, którego pokochałaś, ja też mogę!
Po tych słowach wychodzi szeleszcząc suknią. Przymykam oczy, chcąc się uspokoić. Muszę, coś z tym zrobić. Dlaczego ona jest taka uparta? Dlaczego myśli, że chce jej na złe?
- Sultana, nie powinnaś spotykać się z tym diabłem. - Odradza Menekşe, starając się dotrzymać mi kroku. Po pałacowych ogrodach unosi się cudowny zapach kwiatów, drzew i nowej trawy. Wiosna jest w pełni.
- Jeśli tego nie zrobię... boję się myśleć, co nastąpi. - Stwierdzam.
Po kilku minutach docieram do marmurowego pałacu. Z daleka rozpoznaję pewną pozę, rozbiegane spojrzenie oraz ciemne, rozczochrane włosy.
- Destur... - Powiadamia obecnych strażnik.
- Sultana. - Niezadbany mężczyzna kłania mi się nisko. - Cóż to za spotkanie.
- Şahin Giray! - Nawołuję, stając blisko Chanzade.
Ten rozkłada ręce w geście przedstawienia. Jego zachowanie jest teatralne, przerysowane. Od sześciu lat w ogóle się nie zmienił.
- We własnej osobie. - Powiada.
- Opanuj się człowieku. - Pogramiam go. - Masz przed sobą samą Sułtankę Matkę. Nie życzę sobie takiego zachowania.
- Ciężko zapomnieć takiego widoku. - Wyznaje, poprawiając kaftan. - Valide Rana Sultan. - Rzecze prześmiewczo, przeciągając pierwszą sylabę mojego imienia. Po raz kolejny zauważam, iż jego głos jest bardzo charakterystyczny. Nie da się go pomylić z żadnym innym. - Jak widzę... wróciłaś już z wygnania? - Uśmiecha się wrednie.
- Nie masz się z czego cieszyć. - Orzekam, patrząc z uwagą w jego wielkie, krowie, brązowe oczy. - Tak się składa, że zamierzam pokrzyżować twoje plany.
- Jak zawsze. - Stwierdza Giray, nie tracąc radości z brodatej twarzy. W tym samym momencie zrywa z rosnącego obok drzewa mały listek i obraca go w palcach. - Uda ci się? - Pyta, wgapiając się w zdobycz .
- Czego chcesz od Nergisşah?
- Czego, czego, czego... - Melancholijnie powtarza za mną. - Miłości. - Dodaje z miną zdradzającą fałszywość, po czym parska duszącym, rechotliwym śmiechem.
- Chcesz się zemścić? Zgadłam? Bo... na władzę w Imperium Osmańskim nie masz co liczyć. - Mówię, nie zważając na jego reakcje. Nie dam się wciągnąć w tę emocjonalną grę.
- Tak... - Przytakuje, a zaraz przerywa sam sobie. - Albo nie... ale to kusząca propozycja.
- Twój brat sam skazał się na śmierć. - Nie spuszczam z niego wzroku. Ten, zatrzymuje liść w bezruchu oraz podchodzi do mnie za blisko. Strażnik, przyglądający się sytuacji wyciąga zza pasa broń i dokładnie obserwuje Şahina. - Nie miałam z tym nic wspólnego. Wtedy, cię nie zdradziłam. Chciałam nawet ocalić tego głupca Mehmeta. - Ciągnę dalej.
- Ale nie ocaliłaś. Inaczej być miało. Teraz powinienem być na Krymie... wraz z bratem. Niestety, on przewraca się w grobie.... Ale zostawmy przeszłość za sobą. Nie o to mi chodzi. - Mężczyzna ponownie zaczyna rechotać. - Mashallah, już cię nie potrzebuję. - Oświadcza, po czym poklepuje mnie po ramieniu.
- Weź tę rękę. - Ostrzegam, przekręcając głowę, jak kogut gotowy do ataku.
wtedy zza drzew wyłania się Nergisşah.
Nie zdąża do nas podejść, gdyż łapię ją za rękę i zaciągam za sobą do Sarayu. Po drodze odwracam twarz, by spiorunować wzrokiem Giraya. Ten, wodzi za nami oczyma...
Advertisement
Starting Out As A Goblin Summoner
On a certain day, a modern city transmigrated to another world where everyone possessed their own summoner’s grimoire.
8 600Primordial Majesty (原始神)
Among the countless stars, at the highest level of nirvana, there was mystical place known as the Jade Heaven Land. As the grand Imperial Commander of Heaven, Shen Qin was worshiped for his cultivation talent and tremendous achievements in the paths of Dao; being one of the guardians who maintained order in the immortal plane. However, on a certain fateful night, in order to chase down and eradicate an ancient god who had heavily sinned, Shen Qin had to pay an immense price and was thus, godly wounded. With his life hovering between immortality and eternity, the will of life inside his tranquil heart, which had been tamed through millenniums, began to once again burn fiercely… Schedule for now: N/A My blog at https://ninedream.wordpress.com/ Support my novel on Patreon! https://www.patreon.com/ninedream Status: Ongoing, Active
8 193God's wrath
"Foolish humans! I gave you the sun, the sky, a planet to live on! I gave you life, food and the ability to procreate and evolve! I gave you all of what you could dream of and yet you continue to kill yourself, to kill animals without reasons, to kill other humans without reasons, to kill your own home THE EARTH!" "I gave you warnings, Adam and Eve, Noa's Arch and others. Now I've had enough. I ban the entiretty of humanity of this planet and forbid any one of you to come back! But, I'll let any one of you choose your destination, choose wisely because you'll only choose once..." ------------------------------------- The story will follow sevreal poeple but only one at a time, I'll change the style with the other personnages. The first one is based on The Elder Scroll V: Skyrim.
8 143The Virtual Apocalypse
For twenty years Terra suffered endless torment, death infiltrated every nook and cranny of the once beautiful planet. Under the tyranny of a mad king, the Southern Continent declared war on all who opposed its treachery; leaving in its wake, two decades of blood shed. Under the threat of extinction, man was compelled to make advancements in technology, several research units and groups were commissioned. Included in the most vital research programmes was one of the earliest programmes to be commissioned, the Personality and Neural Enchancement Programme (PNE). The programme promised heightened sensory and intellectual abilities, it was a race against time to vindicate mankind. Pain, an orphaned baby on the brink of death, obtained salvation in the PNE programme. However, before the programme was shut down, the lead researcher, Dr. Dante Bell mysteriously disappeared along with Pain. 17 years later, Pain and Dr. Bell make their majestic appearance, albeit under new identities, leading to a chain of events that will forever change the course of mankind's destiny!
8 155Heaven's Wing
Azalea, a young licensed Demon Hunter, is traveling from the country of Laamhi to go to the country of Westar where she is planning on looking back into some aspects of her past. Instead of going to directly to her destination, she decided to stop over in Ylam city in the country of Surus. In Ylam City, an organized hunt is called to take down an A-rank demon, Ur’Yarha. Azalea decides to join the hunt to gather more experience and since it is in the way to her destination. To avoid conflict with other hunters, she promises to take only the credit of participation, leaving all other loots and monetary rewards to them. The hunt is to finish smoothly until a spoiled noble thought of a different plan after laying his eyes at her. Unfortunately, this pampered rich-boy of an influential and powerful clan in the region does not take rejection quite well. Trouble comes to Azalea one after another.
8 102Hey stupid, i love you!
+ دوستت دارم!_ بخاطر سیب ترشهام؟+ اونم هست...ولی حتی اگه اونها هم نباشن، بازم دوستت دارم.🍏 کاپل: کوکوی🍏 ژانر: امگاورس، رمنس، انگست، فلاف🍏 وضعیت: تکمیل شده.
8 102