《Muhteşem Yüzyıl: Nowa Era II》Rozdział 1
Advertisement
20 sierpnia 1563 r.
Stojąc na tarasie kontempluję piękny początek dnia nad Edirne. Mgły nie zdążyły jeszcze opaść, a rosa mieni się i błyszczy na szarozielonej, pachnącej świeżością trawie. Moją twarz przyjemnie muska delikatny wietrzyk. Zima się skończyła, lato w pełni. Może zwiastuje coś mi sprzyjającego? Nowy początek? Nie żyje mi się tu źle, wręcz przeciwnie. Czuję się, jakbym wiecznie odpoczywała. Wbrew wszystkiemu nie jest to dobre poczucie. To nie czas na wieczny odpoczynek. Muszę jeszcze tyle zdziałać na tym cudownym, lecz przewrotnym świecie. Tęsknie za moim Sarayem, za Topkapi, za haremem oraz za całym İstambulem. Kiszę się tutaj niczym ogórek w słoiku... duszę się. To nie jest mój świat. Taki spokojny i wygodny. Nie zostanę w tym jakże urodziwym miejscu. Wiem, że kiedyś wrócę do stolicy. Może nawet niedługo. Nie zawitałam tam od sześciu lat, jednak nie mam im tego za złe. Nie żywię urazy do nikogo za to, co zgotował mi los. Znoszę godnie to wygnanie. Jestem spokojna. Mogę długo oczekiwać, ale nie w nieskończoność. Oni na pewno męczą się tam niemiłosiernie. Potrzebują mnie. Nawet, jeśli jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy. Pozwolą mi wrócić. Nie będą się długo upierać. Nie wytrzymają beze mnie.
Moje rozmyślenia przerywają odgłosy czyichś butów zmierzających do komnaty. Skrzypienia podłogi oraz huk silnie otwieranych, starych i drewnianych drzwi.
- Sultana, sultana ! List! - To Reihan Ağa biegnie, by przekazać mi zwinięty papier zapakowany w ładną pieczęć. Kłania mi się wręczając pismo.
- Co to? - Zastanawiam się głośno. - Od Bilar, czy od Margaritty?
Bez zastanowienia wymieniłam imiona nałożnic Şehzadeler. Od lat przesyłają mi wiadomości o swoich ukochanych. Mimo tego, iż nie mogę mieszkać w Konstantynopolu nie straciłam moich dawnych wpływów. Wciąż jestem Sułtanką Matką. Chronię rodzinę. Ostatnimi czasy skupiłam się na bratankach. Nie mają pojęcia o moich umowach z dziewczętami. Abdullah ma dwadzieścia cztery lata, natomiast Ali dwadzieścia dwa. To najgorszy okres dla jednego i drugiego. Są dorośli... chcą być dorosłymi, jednak młodość rządzi się swoimi prawami. Kiedy byli dziećmi w łatwy sposób mogłam im pomagać. Słuchali mnie i szanowali. To się nie zmieniło, lecz myślą inaczej niż wtedy. Najgorsze nie jest to, iż nie widzą zagrożeń wokół siebie. Mustafa może ich chronić. Mianem najgorszego określam to, że młodzieńcy chcą za wszelką cenę być niezależni i mądrzy. To własnie jest zarazą młodości.
-Tym razem ani od czarnej w lokach, ani od szatynki w falach. - Stwierdza sługa, wybuchając dziwacznym chichotem. Chyba miewa inne poczucie humoru niż ja. Niż ja i wszyscy inni na ziemi. - To ze stolicy. Pierwszy list od tamtego strasznego czasu w którym... - Przerywa na chwilę przekręcając głowę w geście zastanowienia. - Nie. Zaraz... przecież były listy z İstambulu od Mihrünnisa Sultan, Nergisşah Sultan, Haadije Hatun świętej pamięci, Gülfem Hatun , od Marszałka, od różnych paşów w tym...
Advertisement
- Reihan Ağa! - Przerywam strażnikowi haremu. - Na litość Allaha! Nie wymieniaj mi tu połowy mieszkańców stolicy.
- Wybacz, Sultana. - Ten, wyraża skruchę. - Zapędziłem się. Przecież, nie wszyscy Paşowie z tobą korespondowali. A Marszałek przysłał tylko jeden list... może dwa. - Reihan widzi, iż przewracam oczami. Postanawia więc skupić się na tym, co ważne. - Do rzeczy Reihan. - Skarca sam siebie. - To list z pieczęcią sułtana Mustafy.
- Teraz mi to mówisz?! - Nawołuję ożywiona, po czym otwieram list i zabieram się za jego dokładne studiowanie.
Sługa przestępuje z nogi na nogę. Od dwóch minut panuje kompletna cisza. Przygląda mi się i obserwuje moje reakcje. Przewraca oczami, chrząka i kasła.
- Sultana. Powiedzże wreszcie, co tam jest napisane. - Nie mógł dłużej wytrzymać. Gnębiło go i dręczyło owe pytanie. Powróciła nadzieja, choć dawno już stracił jej ostatnią iskierkę. Po chwili podnoszę wzrok oraz darzę go tajemniczym uśmiechem.
- Wracamy do domu Reihan. - Oświadczam. Nie jestem jednak szczęśliwa, ponieważ dowiedziałam się, iż Gülfem Hatun zmarła, a mój powrót jest nieodłącznie związany z jej odejściem.
Siedzę wygodnie rozłożona na tylnim siedzeniu powozu. Obserwuję Turhan, która znajduje się po mojej prawej stronie. Usnęła, zmorzona długą podróżą. Ma już dziesięć lat. To wyjątkowe dziecko. Urodziła się w tym samym roku, w którym zmarł sułtan Süleyman, a na tronie zasiadł sułtan Mustafa. Kızem jest wyjątkowo piękna. Ale jakaż mogłaby być córka Rana Sultanum oraz Bali Paşy? Jej włosy i oczy są ciemne jak heban, odziedziczyła te cechy po moim mężu, a jej ojcu.
Przy moim drugim ramieniu zasiada Osman. Jak na trzynaście lat jest niezwykle mężny i silny. Jestem pewna, że zostanie kimś ważnym dla imperium. Zastanawiam się nad jego przyszłością. Muszę mu zapewnić wykształcenie i pozycję. Żałuję, że syn siostry padyszacha nie może nosić tytułu Şehzade, ani posiadać szansy na objęcie tronu. Inshallah, nie skończy jak Osman Sultanzade - mój kuzyn, syn sułtanki Hatice. Przez swoje wykroczenia musi teraz uciekać . Nikt nie wie, gdzie się znajduję. Próbowałam mu pomóc, jednak mój mąż mi przeszkodził.
***
8 grudnia 1557
- Coś ty zrobił? - Wpadam do komnaty Balego Beya. W moich oczach tańczą płomienie ognia piekielnego, będące w stanie zniszczyć wszystkich i wszystko, co stanie mi na drodze. - Ty psie!! Zdradziłeś mnie! Jak mogłeś!
- Uspokój się Rana! - Mąż łapie mnie za obie ręce i przytrzymuje, by uchronić się przed kolejnym ciosem. - Musiałem to zrobić. Osman sam zgotował sobie taki los. Nie jesteś mu nic winna.
Advertisement
- Co ty pleciesz! To nie tak miało być! Jak mogłeś donieść sułtanowi, gdzie znajduje się jego kryjówka?! Ty... Ty... Kundlu plugawy! Oszukałeś mnie! zaufałam ci, a ty to wykorzystałeś! - Krzyczę, wyrywając się z uścisku jego dłoni.
- Nie oszukałem cię. Nie zdradziłem. Musiałem to zrobić. Myślisz, że sułtan wybaczyłby nam zdradę? Rana! Ty chroniłaś wroga imperium osmańskiego. - Tłumaczy się Bali. Wydaje mu się, że jestem szalona. Ja dobrze wiem, co robię. Osman nie jest ani zdrajcą, ani wrogiem. Jest ofiarą.
- Nie oszukałeś? - W jednym momencie się uspokajam. Furia uchodzi ze mnie i ucieka daleko. Jestem opanowana, lecz ogień w moich oczach wcale nie opadł z sił. Staje prosto i z podniesioną głową odsuwam się od męża na pięć kroków. - Nie oszukałeś. - Powtarzam jeszcze raz, po czym parskam śmiechem. - Myślisz, że sułtan nie wie, że to ja ukrywałam Osmana? Któż inny mógłby zrobić coś takiego? Powiedz prawdę. Co chciałeś osiągnąć przez swój czyn? Co było tak ważne, aby mnie poświęcić? Podobno mnie kochasz. Co dla ciebie znaczy owo słowo?
- Rana.... - Bali Paşa cicho wypowiada moje imię. Jest zmieszany. Nie sądził, że będę w stanie oskarżyć go o coś tak okropnego. ... o poświęcenie mnie.
- Nie chcę cię słuchać. - Przerywam mu. - Nie chcę cię widzieć. Jeśli jeszcze raz spróbujesz zrobić coś przeciwko mnie... - Powiadamiam głośniejszym tonem. - Rozwiodę się z tobą! Rozumiesz?! - teraz krzyczę ile sił w płucach. - Boşam !!
- Rana. - Mąż jest przerażony. Patrzy na mnie szklanymi oczyma. Jego serce bije teraz dużo mocniej i głośniej niż zazwyczaj.
- Boşam !! - Już dwa razy wypowiedziałam to straszne słowo. Wystarczy. Za trzecim razem zniszczyłabym wszystko, co do tej pory nas łączyło. To ostatnia szansa. Odwracam się z impetem i wychodzę szarpiąc za drzwi.
***
- Jak ja się raduję powrotem do Topkapi. - Menekşe, zajmująca miejsce na przeciw, jest podniecona i szczęśliwa. Rozpycha się łokciem, by Reihan czasem nie znalazł się zbyt blisko niej.
- Nie śpiewaj jak ten ptaszek. - Strażnik skarcił służącą, próbując naśladować jej głos. - Nie wiemy, czy pozwolą nam tam zostać.
Dziewczyna ostudziła odrobinę swój zapał. Spuszcza głowę. Ona też nie chce się przeliczyć.
- Lepiej myśleć na dobre, niż na złe. - Uznaję, odklejając wzrok od mojej ślicznej córki. - Też raduję się z naszego powrotu. Szkoda tylko, iż ma on miejsce w takich smutnych okolicznościach. Gülfem była wspaniałą kobietą. No cóż, każdy ma swój czas. Var kıt ker.
- Niech spoczywa w pokoju. - Zaklina Menekşe.
- Amen! - Reihan krzyczy jej prosto do ucha. Zirytowana służąca przeszywa go groźnym spojrzeniem.
- Ja nie rozumiem jakim prawem sułtan mógł wygnać matkę. - Wtrąca się Osman zmieniając temat. Wszyscy obecni, pomijając śpiącą Turhan, zatrzymują na nim wzrok. - Nie wolno im było cię wygnać Valide. - Ciągnie oğulum, pełny poczucia niesprawiedliwości. - Ty jesteś sułtanką sułtanek matko. Oni wszyscy powinni przed tobą klękać!
- Oğulum! - Zakańczam ten beznadziejny temat, pogramiając syna. - Nie tobie to oceniać. Teraz wracamy. Nie powinieneś zajmować się takimi sprawami. Pomyśl o spotkaniu z Mehmetem i raduj się powrotem. Przestań żywić urazę i szanuj sułtana oraz şehzadeler. Lepiej na tym wyjdziesz. Zapewniam cię.
Po pewnym czasie docieramy do stolicy, potem do Topkapi. Moje serce zaraz wybiegnie z piersi i ucieknie gdzieś w las ze szczęścia. To mój dom. Tutaj przyszłam na świat, tutaj czynię i tutaj umrę. Wreszcie, po tylu latach poczułam, że żyję. Wychodząc z wozu naklejam na twarz maskę powagi i beznamiętności.
- Destur...!
Słyszę za sobą głos strażnika, powiadamiającego o moim przybyciu. Sułtanka Matka wróciła. Nie umarła. Noszę na sobie żałobną suknię, zdobioną małymi kamykami. Złote loki zakryte są czarnym welonem otulającym szyję, podtrzymywanym przez wielki, złotem wybity diadem. Pachnę rasowym zapachem lotosu i jaśminu, charakterystycznym dla tak wyjątkowej kobiety, jaką jestem. Na każdym palcu, nawet malutkim, lśnią drogie pierścienie. Mehmet czekał pod bramą wjazdową na mojego syna. Szybko straciłam ich z widoku. Przestępuję wrota i znajduję się na dziedzińcu. Obok mnie dumnie stąpa Turhan. Pomimo tak młodego wieku, prezentuje zachowanie godne sułtanki. Z daleka widzę witające mnie Mihrünnisę i Nergisşah. Dalej stoi Efsun, która za pewne za zgodą sułtana będzie uczestniczyć w pogrzebie. dzieląc mój los również żyła na wygnaniu, aż do teraz. Wszystkie chciały spotkać się ze mną jako pierwsze. Owszem, widziałyśmy się wcześniej, lecz spotkanie tutaj, jest bardziej imponujące. Nie mogę powstrzymać radości. Obdarowuję serdecznym uściskiem każdą z osobna. Kobiety zachwycają się dziesięciolatką. Reihan biegnie do haremu z zamiarem pognębienia służących i nałożnic. Menekşe pędzi do komnaty Valide Sultan, by z pomocą eunuchów rozpakować skrzynie, które ze sobą zabrałyśmy. Radości nie ma końca. Niech cały świat wie, że Valide Rana Sultan wróciła tam, gdzie jej miejsce.... Wróciłam do domu.
Advertisement
Apocalypse Born
The world as we know it ends in the year 2000. Over the course of a week, billions die and the survivors are faced with a reality that no longer makes sense. Can they fight back against wizards, monsters, and robots in a world where none of the old rules seem to apply, and their only ally is a mysterious heads-up display that reads like a particularly uninterested narrator? Well, that part of the story's mostly done. Hunter, instead of being alive in the age of heroes and martyrs, bravely fighting for the future of his entire planet, is born in 2003. By the time he can walk and talk, humanity has already fought back the worst of its demons and settled into its new status quo. What's an easily bored kid supposed to do in the Midwest when there's all this magic and nothing to do with it?
8 92Demonic Devourer's Development
The most powerful demon of Hell reduced to a mere slug! Thanks to his unique ability to absorb skills of the creatures he ate, Voren became the strongest demon in Hell. But just when he was ready to relax and enjoy the luxuries he conquered, gods descended from Heaven to take him down. One against many, Voren fought valiantly, but in the end, he was defeated. Still, the gods couldn’t break his spirit. He lost all his demonic powers, but even all of gods’ efforts couldn’t wipe out Voren’s memories—and his unique ability. As a last attempt to destroy him, gods made Voren reincarnate as one of the lowest creatures there is—a slug. But even that won’t stop Voren from taking his immortality back and getting his revenge. He will reach Heaven… through violence. And enjoy everything the mortal realm can offer on his way there. This story is also published on Webnovel and I publish chapters on it 2 days earlier.
8 90Skyfall
A mysterious machine fell from the heavens and into this world of might and magic. Armed with weapons and destructive powers never seen before by the mortals of this realm, the fallen colossus decimated all that stood in its way. And without the guidance of its warden, the machine was left to its own vices. Will the machine destroy this newfound world or will it change this world anew? Only time will tell.
8 141Duality
“Listen closely for this is our oldest tale… In the beginning there was peace and knowledge throughout our land… The creatures of old roamed these lands… Evil had yet to spread through our land… A rift in the very fabric of reality formed… The land burned and melted as the creatures stepped through… As the most advanced civilization… We took the mantle to combat… By the time we were able to gather half the world had already been lain bare… The war covered the once peaceful land in death and destruction… During this time humanity's greatest light arose…” Monologued the old man, red in the face from passionately spewing his praises of a past he had no part of. Written by two authors, this novel covers the tale of a pair of protagonists in a wuxia world. Oh, and maybe an isekai or two. Our goal with this project is to make an engaging and entertaining story, while making a good attempt at a somewhat realistic wuxia setting. We’re aware of the oxymoron…
8 191From the Ashes
Kadin Banto is a member of the Aspire guild, the best guild in the kingdom of Kahlona. His current contract starts out as a simple missing child case but quickly escalates in to a in depth plot to bring back the demon lords of old, and a Necromancers desire to cover all the lands in flame.This story follows Kadin as he moves forwards to fulfil his contract and eliminate the Necromancer. A battle against time to stop the Necromancer from reaching the plains of ash and opening a portal to bring back the demon lords and the horde is a secondary objective - the Aspire guild will always complete the contract and Kadin will not be the exception.This is the first chapter of my book, I am interested in feedback and thoughts I have complete the first 10 chapters and am still working to complete this - if it is liked and enjoyed I will post the chapters as I finish them.The world itself is a High Fantasy world with all sort of magical creatures, including Elfs, Orcs, Vampires, Demons, giant spiders, enchanted weapons, magical runes, and wizardry - almost every one in this world can use magic - but only a few specialise in it.
8 207The King Of Sloth
What happens when you take an extraordinarily lazy and indifferent prince that doesn't do anything else other than sleep and put him in a world of swords and magic? A world where the strong rule over the weak and crush all who say otherwise? A world where monsters of all kinds roam free? He sleeps obviously!
8 91