《Sto ukrytych pragnień》14

Advertisement

Spakowane walizki postawiłam pod drzwiami i rozejrzałam się po mieszkaniu, czy nie zostawiłam niczego. Rzeczy, które się nie zmieściły, spakowałam do pudeł i napisałam na karteczce, by odesłał mi je w najbliższym wolnym czasie, w taki sposób uniknęlibyśmy bezpośredniego kontaktu ze sobą, a ja wiedziałam, że Peter nie chciał mnie widzieć już nigdy więcej. Pragnął bym stała się jedynie wspomnieniem gdzieś w otchłani umysłu, bym czasem przywodziła na myśl coś w rodzaju lekkiego ukłucia gdzieś poniżej mostka, bym rozpłynęła się i przybierała wyraźniejszą postać, gdy sam by tego chciał.

W każdym pomieszczeniu spędziłam kilka minut, patrząc na przedmioty, których wspólnie używaliśmy, zaglądając w kąty, gdzie dzieliliśmy oddechy, te kilka ścian, drewniana podłoga i biały sufit były zupełnie bez skazy, nie znały moich grzechów, jedynie nieszczęśnie o nich słyszały przez jeden wieczór.

Kochałam Peter'a całą sobą, każda moja cząstka była przesycona uwielbieniem wobec niego, nie potrafiłam czuć złości, gdy mnie od siebie odpychał, gdy po tym, jak wyznałam mu prawdę, porzucił mnie. Nie miałam mu niczego za złe i nawet nie myślałam o tym, by kiedykolwiek go winić o to w jak brutalny sposób mnie porzucił, choć miałam tego świadomość. Pragnęłam jedynie, by wiedział o sile mojego uczucia, o moim oddaniu, chciałam mu powiedzieć tak wiele rzeczy zanim miałam odejść. Ale skoro życzył sobie już nigdy nie mieć mnie przed oczami, postanowiłam to uszanować i spisać swoje myśli w liście.

Najdroższy,

Chciałabym powiedzieć Ci jak wiele dla mnie znaczysz, jak bardzo Cię kocham, ale żadne moje słowa nie oddadzą tych uczuć. Jestem teraz pełna rozpaczy, jednak nie żałuję tego, że wyznałam Ci prawdę, ponieważ w pełni na nią zasługujesz a ja nie mogłabym spokojnie żyć, ukrywając ją przed Tobą.

Gdy byłam zupełnie bliska upadku, gdy prawie sięgałam dna po tym, jak wspomnienia i moja wina do mnie wróciły, Ty jeden okazałeś mi serce i pomoc. Zawsze byłeś przy mnie. Twoje początkowe wątpliwości były słuszne. Nie kochałam Cię, w pewien perfidny sposób wykorzystywałam, ale jak miałam znaleźć w sobie coś dobrego, gdy było we mnie tyle złości i goryczy.

Widziałam, jak bardzo mnie kochałeś i to rozdzierało mi serce. W końcu i ja Cię pokochałam.

Nie potrafię bez Ciebie żyć i pragnę byś wiedział, że jestem Ci zupełnie oddana, zniosłabym wiele, by móc być przy Tobie. Nawet nie wiesz jak bardzo ciąży mi to, co zrobiłam, ile razy w ciągu jednej krótkiej doby pragnę znaleźć się pod ziemią, by nikt nie musiał mnie więcej oglądać. Czasem wyobrażam sobie, jak się duszę, jak moje płuca drętwieją.

Advertisement

Masz rację, nic mnie nie usprawiedliwia. Zasługuję na karę, na potępienie. Teraz wiem, że Bóg wymierza sprawiedliwość wobec mnie Twoim odejściem. Nie chcę Cię zatrzymywać ani błagać, byś został. Jeśli nie życzysz sobie mnie oglądać, przysięgam, że nie zjawię się przed Tobą nigdy więcej. Chcę jedynie Twojego szczęścia, ze mną lub bez.

Pragnę jedynie i codziennie będę się modlić, byś kiedykolwiek mi przebaczył, bo jedyną rzeczą, której nie mogę znieść jest sposób, w jaki na mnie teraz patrzysz i co wobec mnie czujesz.

Przepraszam Cię najdroższy, przepraszam, że zajęłam tyle Twojego czasu i przyspożyłam bólu. Chciałabym móc cofnąć ten czas i nie spotkać Cię nigdy, jednak tylko ze względu na Ciebie, gdyż ja nie będę żałować dnia, w którym Cię spotkałam. Będę go wciąż wspominać, wielbić i chwalić, bo to jedyne, co mi po Tobie pozostanie.

Kocham Cię najmocniej na świecie i cenię bardziej niż swoje nędzne życie.

Będę za Tobą tęsknić najdroższy.

Twoja V.

Przeczytałam swoje słowa kilka razy, zmieniając zdanie, raz uważając za sensowne zostawienie koperty na stole, po chwili znów myśląc, że tylko pogorszę jego zdanie o mnie. W końcu wcisnęłam ją głęboko w kieszeń płaszcza i wyszłam, biorąc walizki i zamykając drzwi. Przysięgłam, że już więcej ich nie otworzę, wyjątkiem byłoby życzenie Peter'a bym to uczyniła.

Stawiając krok w stronę schodów, zawahałam się. Zupełnie jakby coś mnie zatrzymało, zawróciło i skierowało moją dłoń do lewej kieszeni. Mechanicznie, pozbawiona jakichkolwiek odczuć, przyspieszonego bicia serca czy zdenerwowania, wyjęłam białą kopertę i wsunęłam w szparę między podłogą a drzwiami. Chciałam móc odetchnąć wtedy ulgą, wiedząc, że moje słowa trafią w jego ręce. Ale ziarno niepokoju we mnie zaczęło puszczać pędy. Wzięłam głęboki wdech i zeszłam po schodach, by jak najszybciej znaleźć się na świeżym powietrzu.

***

Pierwotnie białe ściany domu pokrywała gruba warstwa ciemnego kurzu i pyłu, który wypełniał nawet najdrobniejsze zagłębienia, tworząc coś na kształt cieńkiej pajęczyny oplatającej budynek. Dach pokrywał zielony mech, który wyrósł pod wpływem wilgoci i wody deszczowej, która grzęzła letem w szczelinach między dachówkami. Rynny wygięte były do wewnątrz i pokryte rdzą, która błyszczała w promieniach zachodzącego słońca. Trawa wokół wypłowiała latem i jej kruche pędy powiewały na zimnym wietrze ostatkiem sił, zupełnie bezwolne i poddane naturze. Kwiaty uśpione były pod ostatnią warstwą marnego śniegu i już jakby wyczekiwały momentu, w którym będą mogły znów zakwitnąć pełnią barw.

Advertisement

Mój rodzinny dom miał swoje lata, które marnowały go z każdą zimną i każdym latem. Choć biedny i skromny kojarzył mi się z ciepłem i bezpieczeństwem, mimo że nigdy nie było w nim mężczyzny, który zadbałby o życie dwóch kobiet. Pokonałam trzy drewniane schodki, które żałośnie zaskrzypiały pod ciężarem mojego ciała, zacisnęłam dłoń w pięść i zapukałam. Po chwili ciszy wewnątrz zaczęły rozchodzić się kroki, chrzęst przekręcanego zamka i dźwięk klamki, na którą napierała dłoń starszej kobiety, dłoń chudsza i drobniejsza niż jeszcze przed Bożym Narodzeniem.

- Dzień dobry, mamo - powiedziałam, a widząc jej twarz, która rozpromieniała się z każdą sekundą, upuściłam walizki i objęłam małą postać przede mną.

- Moje dziecko, moje drogie dziecko mnie odwiedza! - wykrzyknęła radośnie, zaciskając swoje chude palce na moim płaszczu.

Tak bardzo cieszyła się na myśl o moim ślubie z Peter'em, serce jej rosło, gdy widziała jak wychodzę ze smutku i żalu, promieniejąc przy tym mężczyźnie. A teraz miała poznać prawdę, która z pewnością nie ucieszyłaby jej a tym bardziej nie podniosła na duchu.

- Zostanę na dłużej, mamo - westchnęłam, gdy mnie puściła - na o wiele dłużej niż myślisz.

- Co się stało? Dziecko, widzę po twojej minie, że coś złego się stało.

- Opowiem ci w środku, pozwól mi wejść - chwyciłam za walizki i poszłam za nią w głąb domu, a ciepło i zapach jej starych perfum otuliły mnie z każdej strony, napawając uczuciem, które pochodziło z pogranicza szczęścia i rozpaczy i które sprawiało, że serce samo od siebie otaczało się siateczką pęknięć.

- Gdzie jest Peter? Myślałam, że przyjedziecie razem - usiadła przy stole, a ja zaraz przed nią.

- Nie, mamo. Peter'a nie ma i nie będzie - głos zadrżał mi niepewnie, gdy wymawiałam jego imię.

- Nic nie rozumiem, przecież mieliście się pobrać.

- Nie będzie żadnego ślubu, mamo, nie pobierzemy się, zaręczyny zostały zerwane.

Mój głos zupełnie pozbawiony był teraz emocji, choć imię ukochanego jeszcze przed sekundą drżało w moich ustach. Oczy patrzyły pusto przed siebie jak jego oczy, gdy usłyszał prawdę. Dłonie trzymały mocno blat stołu, szukając podparcia, ale był to mimowolny i mechaniczny odruch, ponieważ żadne uczucie nie przebijało się przez skorupę, by zachwiać mną.

- Co się stało? Co on ci zrobił? - zapytała z nutą histerii w głosie.

- Peter nic nie zrobił, mamo. I nic się nie stało. To po prostu nie było to - westchnęłam - nie chcę teraz o tym rozmawiać, pójdę na górę - wstałam i wzięłam swoje walizki.

Starą szafę, której drzwi chodziły ciężko, wytarłam z kilkudniowego kurzu, gdyż mama zawsze sprzątała nawet nieużywane pomieszczenia, i wypełniłam swoimi ubraniami. Na samym dnie leżał granatowy materiał z kilkoma czerwonymi plamami. Wzięłam sukienkę w dłonie i przycisnęłam do niej policzek. Tamtego wieczoru byłam taka szczęśliwa, tak jasno i pięknie widziałam swoją przyszłość. Daniel był taki dobry, cudowny. Jego usta składające delikatny pocałunek na mojej ręce, onieśmielający uśmiech.

Dlaczego nasze drogi nie mogły biec inaczej? Gdyby okazał mi trochę serca, może dziś wciąż byłabym jego, może wzbudziłabym w nim nieco tkliwsze uczucia i teraz snulibyśmy plany na wspólną przyszłość. Może nasze dziecko zdołałoby ujrzeć ten świat, a ja zostałabym nazwana mamą.

Złożyłam ją w małą kostkę i wepchnęłam na tył górnej półki. Jeśli chciałam choć trochę się otrząsnąć i wyprowadzić moje życie z chaosu, nie mogłam wracać wspomnieniami ani do Daniela, ani do Peter'a. Były to zamknięte okresy i teraz musiałam otworzyć nowe drzwi. Wkładając walizkę na wierzch szafy, wypadła z niej pożółkła od pyłu koperta, o której zupełnie zapomniałam na prawie rok.

Veronico,

Nie spodziewałem się tego, że zdecydujesz się odejść. Nie sądziłem, że po wszystkich tych rzeczach, na które się zgadzałaś, po tych kilku miesiącach, podczas których byłaś mi zupełnie oddana, taki gest z mojej strony wyprowadzi Cię z równowagi. Chciałbym, żebyś wróciła, mój dom jest dla Ciebie wciąż otwarty.

Zaskoczyłaś mnie swoim wyznaniem. Jednak ostrzegałem Cię przed tym już na samym początku. Dobrze wiedziałaś, że nigdy Cię nie pokocham, więc sama jesteś sobie winna. Jednak mój dom bez Ciebie wydaje mi się dziwnie pusty i brakuje Cię tutaj. Nie obdarzę Cię miłością, jakiej być może oczekiwałaś, ale zapewnię Ci opiekę i bezpieczeństwo.

Mam nadzieję, że odpiszesz szybko lub wkrótce zjawisz się przed moimi drzwiami. Jeśli tamtej nocy Cię skrzywdziłem, to przepraszam. Żałuję, że sprawy tak się potoczyły. Liczę, że Twoja złość niedługo minie i znów będziesz u mnie. Bardzo bym tego chciał.

Daniel.

    people are reading<Sto ukrytych pragnień>
      Close message
      Advertisement
      You may like
      You can access <East Tale> through any of the following apps you have installed
      5800Coins for Signup,580 Coins daily.
      Update the hottest novels in time! Subscribe to push to read! Accurate recommendation from massive library!
      2 Then Click【Add To Home Screen】
      1Click