《Sto ukrytych pragnień》5
Advertisement
- Peter, już jestem - powiedziałam, wchodząc do domu. Położyłam klucze na szafce i zdjęłam płaszcz.
- Cieszę się, kochanie - odkrzyknął mi z kuchni, gdzie coś smażył.
Poszłam do niego i usiadłam na blacie. Na patelni podskawikały placki z pieczarek i kurczaka. Danie na szybko, wymyślone przez Peter'a na studiach, gdy nie miał na nic innego czasu. Lubiłam je od zawsze.
- Gdzie byłaś ? - zapytał z uśmiechem, oblizując łyżkę.
- Moly zaprosiła mnie na drinka, wypiłam tylko jedną whisky z lodem.
- Dobrze się bawiłaś? - podszedł do mnie i objął w pasie. Skinęłam głową i posłałam mu ciepły uśmiech.
- To się cieszę - pocałował mnie szybko - idź myć ręce, zaraz jemy.
Wrócił do patelni a ja poszłam do łazienki. Zrobiłam siusiu, zmieniłam po całym dniu wkładkę, umyłam ręce i przeczesałam włosy szczotką, bo całe były skołtunione.
Zjedliśmy, oglądając wiadomości w telewizji, mało mówiliśmy, ale Peter raz po raz patrzył na mnie i uśmiechał się, nie wiedziałam, o co mu chodziło. Po kolacji pozmywałam i wróciłam na kanapę do niego. Przytulił mnie i tak przesiedzieliśmy kolejne pół godziny.
- Chcę się dziś z tobą kochać - szepnął mi do ucha, przejeżdżając dłonią wzdłuż środka moich ud aż do końca, gdzie zacisnął palce. Pocałował mnie w szyję. Potem włożył dłoń pod moją bluzkę i zaczął głaskać po lewej piersi.
Mimo to, nie czułam wielkiego podniecenia, ale chciałam się z nim kochać jak nigdy przedtem. Było to bardzo dziwne uczucie. Pragnęłam go w tamtej chwili jak nigdy wcześniej, jednocześnie nie czując cielesnego pożądania.
Ale pozwoliłam mu tamtej nocy na wszystko, rozebrał mnie na kanapie, zaczęliśmy się kochać przy ścianie w przedpokoju w drodze do sypialni. A potem w łóżku, długo i namiętnie, powoli i z czułością. Siedziałam zupełnie w niego wtulona, gdy on delikatnie poruszał się we mnie. I było mi dobrze, gdy głaskał mnie po plecach. Czułam się bezpieczna i uspokojona. Ciepło jego ciała działało jak balsam na moje nerwy.
Po wszystkim zasnęłam w jego ramionach, wdychając jego zapach, mieszankę wody kolońskiej i żelu pod prysznic. Tamtej nocy byłam inna, melancholia otaczała mnie zewsząd, pragnęłam jego bliskości i czułości. Leżałam, rozkoszując się jego dotykiem, tak jakby była to ostatnia rzecz w moim życiu, jakby jutro miało nie nastąpić, jakbym miała już nigdy nie zobaczyć wschodu słońca, a jedynie zniknąć w ciemności. Chciałam, żeby Peter mnie uratował.
I faktycznie zrobił to tamtej nocy.
Przynajmniej na jakiś czas.
***
Weszliśmy do mieszkania. Daniel zamknął drzwi z impetem, przekręcając trzy zamki jeden po drugim. Energicznie zdjął skórzaną kurtkę, rzucając ją na komodę za mną i poszedł do kuchni. A ja wciąż stałam w miejscu jak posąg. Wcale się nie opanował, był zły jak nigdy przedtem. Naprawdę go zawiodłam. I zaczynałam się bać. Potrafił zadawać ból.
- Nie stój tak, idź do pokoju, rozbierz się i czekaj tam na mnie. Może sobie przemyślisz kilka istotnych rzeczy - wziął łyk wody, wciąż mnie obserwując.
Zrobiłam kilka kroków w jego stronę. Teraz widziałam go całego. Patrzył na mnie, zaciskając szczękę. Jego palce tak mocno naciskały na szklankę, jakby ta zaraz miała pęknąć.
- Daniel, ja... - zaczęłam cicho, jednak natychmiast mi przerwał.
- Nie zapominaj się. I nie tłumacz. Po prostu rób, co mówię - nie patrzył już na mnie, a palce jego prawej dłoni zaczęły uderzać kolejno o blat ze zniecierpliwieniem.
Advertisement
- Tak, panie - wydusiłam. Zdjęłam buty, płaszcz odwiesiłam na wieszak. Przez chwilę spojrzałam na niego z zawahaniem, po czym ruszyłam korytarzem prosto przed siebie.
W gabinecie rozebrałam się, składając ubrania starannie w kostkę i układając je równo na jednym z foteli. Daniel miał obsesję na punkcie ładu i porządku. Wszystko miało swoje miejsce i musiało funkcjonować według ściśle określonych zasad. Inaczej pojawiał się chaos, którego nienawidził, który zaburzał jego normalne funkcjonowanie. Dlatego takie występki z mojej strony przyprawiały go o obłęd. Nie działałam prawidłowo.
Z trzeciej szuflady, przeznaczonej dla mnie, wyjęłam obrożę. Obracałam ją chwilę w dłoniach. Przez ten krótki czas myślałam nad tym, co się ze mną stało. Kim wtedy byłam, tak zupełnie podporządkowana mężczyźnie, który nawet mnie nie kochał. Gdzie się podziały moje marzenia o pięknej, czystej i szczerej miłości, aż do grobowej deski. Co robiłam w tamtym pokoju, naga, uległa.
Cóż, pragnęłam tego mężczyzny jak żadnego przedtem. I czułam się spełniona, gdy osuwałam przed nim na kolana i robiłam, co kazał. Dlatego właśnie założyłam obrożę na szyję i uklęknęłam przed biurkiem ze spuszczoną głową.
Czekałam. Zegar nerwowo odmierzał kolejne sekundy, a on wciąż nie przychodził. Nawet nie słyszałam żadnych dźwięków za drzwiami, żadnych jego kroków. Zaczęłam myśleć, że już nie przyjdzie, że to właśnie będzie moja kara - czekanie.
Wszedł do środka, gwałtownie szarpiąc za klamkę. Drzwi uderzyły o ścianę głośno, aż podskoczyłam. Minął mnie, otworzył szafę, wyjął coś, rzucił na biurko, metal zabrzęczał. Kajdanki, pomyślałam.
Wyciągał kolejne rzeczy, ale nie odważyłam się podnieść wzroku. Stanął przede mną, obserwowałam jego stopy, był boso. Przełknął głośno ślinę i westchnął przeciągle, jakby było mu ciężko podjąć decyzję.
- Ręce - powiedział w końcu. Więc wyciągnęłam je przed siebie. Zapiął na nich kajdanki, bardzo ciasno, jednak nie protestowałam.
- Wstań.
Wstałam i teraz obserwowałam go kątem oka. Znów podszedł do szafy, spojrzałam na niego, gdy odwrócił się w moją stronę. W dłoni trzymał trzcinkę.
- Nie...- jęknęłam cichutko pod nosem, mając nadzieję, że nie usłyszy tego.
Trzcinka była czymś czego nie znosiłam, czego wręcz bałam się niemalże jak igieł. Daniel wiedział o tym doskonale. Jak o wszystkim. Trzcinka miała całkiem spory zasięg, zadawała ból, który nie był przyjemny w żadnym wymiarze i zostawiała ślady na co najmniej dwa dni. Przynajmniej na moich pośladkach.
Spojrzałam na nią ze strachem.
- Coś ci się nie podoba? - spytał, podchodząc do mnie i uderzając jednym jej końcem o swoją prawą dłoń.
- Daniel, proszę...- posłałam mu błagalne spojrzenie. Zaczynała pojawiać się panika.
- Pilnuj się.
- Przepraszam, panie.
- Odwróć się.
Położyłam się na blacie biurka, poczułam, że drżę. Naprawdę się bałam. Ale ufałam mu, wiedziałam, że nie zrobiłby niczego, co przekraczałoby moje możliwości.
- Licz.
Dlaczego się na to zgodziłam? To trudne do zrozumienia, jeśli samemu nie czuje się czegoś podobnego. Po prostu nie mogłam mu odmówić, chciałam, żeby mnie ukarał, bo czułam się paskudnie. A ból pomagał pozbyć się tych myśli.
- Jeden - pisknęłam i zacisnęłam dłonie na blacie. Nie zaczął delikatnie jak zazwyczaj. Trzcinka ze świstem przecięła powietrze i uderzyła w mój lewy pośladek.
Przy piątym uderzeniu do oczu napłynęły mi łzy, skóra mnie piekła, ból rozchodził się po całym ciele, a Daniel wciąż nie przestawał. Gdy przy dziesięciu wciąż kazał mi liczyć dalej, zaczynałam rozważać użycie hasła bezpieczeństwa.
Przy piętnastu rzucił trzcinkę na podłogę, a ja już płakałam. Zlekceważył to. Usłyszałam jak odpiął sprzączkę od paska. Jednym ruchem rozchylił moje nogi, dłonie zacisnął mocno na moich biodrach, po czym wszedł we mnie gwałtownie. Zaskomlałam, podrywając się w górę, jednak Daniel natychmiast przygwoździł mnie z powrotem do blatu.
Advertisement
Za każdym razem wchodził we mnie mocniej i głębiej. Nie było w tym nic przyjemnego. Gdy zaczęłam jęczeć, zatkał mi usta dłonią i wymierzył kilka mocnych klapsów. Zacisnęłam powieki, by wytrzymać. Ślady po trzcince w połączeniu z klapsami, były nie do wytrzymania.
Wyszedł ze mnie, nie dochodzą. Szybko zapiął spodnie i opuścił pomieszczenie, trzaskając drzwiami.
Rozpłakałam się, nie mogłam już tego powstrzymać. Położyłam się na podłodze i starałam się uspokoić.
Daniel stłukł coś w kuchni i głośno zaklął pod nosem, uderzając pięścią o blat.
***
- Dzień dobry, śpiąca królewno, budzimy się! - Peter cmoknął mnie w czoło, postawił tacę ze śniadaniem na etażerce i wskoczył na łóżko obok mnie.
Przekręciłam się na lewy bok, by móc na niego spojrzeć i przetarłam oczy dłonią.
- Dzień dobry - ziewnęłam i uśmiechnęłam się do niego. Był już ubrany, ogolony i uczesany. Spojrzałam na zegar. Za niedługo miał wychodzić do pracy. Ja zaczynałam dopiero o dwunastej.
- Wyspałaś się? - wziął kosmyk moich włosów w palce i zaczął się nim bawić z uśmiechem na twarzy.
Skinęłam głową i pogłaskałam go po policzku. Skórę miał ciepłą i miękką.
- O której dziś kończysz? - zapytałam, siadając i wzięłam tacę na kolana.
- O osiemnastej. Zrobię kolację, nie martw się - zaśmiał się i wziął jeden z rogalików.
- Odbierzesz mnie z pracy?
- Jasne. O dwudziestej?
- O dwudziestej drugiej. Wieczorem jest spotkanie szefostwa, muszę pomóc Moly - powiedziałam, wpychając do ust kolejny kawałek rogalika i zapijając go kawą.
- Będą nowe osoby?
- Nowy kierownik jednego z działów, z tego co słyszałam, ale to mało istotne jeśli chodzi o moją posadę - westchnęłam. Wciąż nie potrafiłam znieść tego, że mnie wyrzucili. Jako asystentka prezesa miałam szansę na karierę. A jako roznosicielka kawy co najwyżej mogłam zapamiętać, który z szefów ile słodzi. To było takie frustrujące.
- Będzie dobrze, masz niemalże skończone studia, potem znajdziesz dobrą pracę. Mówię ci, największe firmy będą się zabijać o takiego logistyka - uśmiechnął się i zabrał mi z ręki resztę rogalika.
Zaśmiałam się głośno i przytuliłam go mocno, prawie wywracając tacę na pościel.
- Kocham Cię - powiedział, całując mnie z szerokim uśmiechem w obojczyk.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam szczerze - ja ciebie też.
***
Przysnęłam na kanapie w gabinecie. Uspokoiłam się już, wyciszyłam. Przez chwilę nawet uwolniłam się od wszystkich dręczących mnie myśli. Ten spokój, jaki pojawiał się po wcześniejszych zdarzeniach, był kojący.
W końcu Daniel wrócił. Był już opanowany. Wszedł do środka, zupełnie mnie ignorując. Schował trzcinkę do szafy, zamknął ją a kluczyk wrzucił do pierwszej szuflady. Poukładał rzeczy na biurku, potem szukał czegoś w szafce. Przeglądał jakieś papiery.
Na końcu podszedł do mnie. Ruchem ręki kazał mi wstać. Odpiął kajdanki.
- Odwróć się.
Z początku pomyślałam, że chciał zobaczyć ślady, jakie na mnie pozostawił. Jednak odpiął moją obrożę i wraz z kajdankami schował ją do trzeciej szuflady.
- Idź się wykąpać, a potem przyjdź do sypialni - powiedział i wyszedł z gabinetu, znikając za progiem. Zamknął drzwi.
Weszłam pod prysznic i puściłam wodę. Gdy dotarła do moich pośladków, zapiekło mnie i już wiedziałam, że przez kolejnych kilka dni siedzenie nie będzie komfortowe.
Potem rozczesałam włosy i umyłam zęby dwa razy. Chciałam przedłużyć swój pobyt w łazience, bałam się kolejnej konfrontacji z Danielem.
W końcu wyszłam i na drżących nogach przeszłam pod drzwi sypialni. Zapukałam dwa razy, odpowiedział mi, więc weszłam do środka. Układał coś w komodzie.
- Połóż się na łóżku na brzuchu - powiedział, nie patrząc na mnie, jednak w jego głosie nie było już złości. Był spokojny i jakby smutny, a przynajmniej zmartwiony. Pomyślałam, czy to wszystko było z mojego powodu.
Zrobiłam, co kazał. Po kilku minutach zasunął szufladę i wyszedł, nie zamykając drzwi. Po chwili usłyszałam jak puszcza wodę. Wziął prysznic, potem przez jakiś czas krzątał się po łazience i wrócił do sypialni. Kątem oka dostrzegłam, że był w samych bokserkach. Czekałam, nie ruszając się.
Materac po obu stronach moich nóg ugiął się. Odkręcił coś, po zapachu rozpoznałam olejek migdałowy. Roztarł go w dłoniach i zaczął wcierać w moje obolałe pośladki. Jęknęłam kilka razy w najgorszych momentach, mimo że Daniel był bardzo delikatny.
- Wiesz, za co dostałaś? - zapytał w końcu. Nienawidziłam o tym rozmawiać. Starał się to we mnie przełamać, często chciał, żebym mówiła o tym, co chciałam, żeby ze mną robił. Ale nie znosiłam tego, odczuwałam wtedy wstyd. Nie lubiłam także, gdy celowo mnie podniecał, a potem kazał samej się zaspokajać na jego oczach. Chciał, żebym przestała się wstydzić samej siebie, tego, czego pragnęłam. I choć popierałam ten rodzaj szkolenia, szczerze go nie znosiłam.
Westchnęłam ciężko zanim cokolwiek z siebie wydusiłam i zamknęłam oczy.
- Dostałam za to, że się upiłam i zadzwoniłam do ciebie w nocy, panie - odpowiedziałam cicho.
- Nie - warknął, czym zupełnie zbił mnie z tropu. - Nie wpadłbym w furię, gdybyś tylko się upiła. Nie pochwalił bym tego, ale nie użyłbym trzcinki. Dostałaś za to, że mnie okłamałaś - powiedział i zaczął wcierać olejek mocniej aż w końcu wzdrygnęłam się i syknęłam, a wtedy z powrotem opanował się i zaczął robić to delikatnie.
- Przepraszam, panie - odpowiedziałam cicho i położyłam się na lewym policzku, by widzieć go choć kątem oka. Zaczął masować moją pupę opuszkami palców. Było mi bardzo dobrze. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się jego dotykiem.
Gdy skończył, wtarł resztę olejku, która została mu na dłoniach, w moje plecy i uda. Potem zaczął całować mnie po łopatkach i szyi, a ja robiłam się szybko mokra. To były wrażliwe miejsca na moim ciele.
Podparłam się na łokciach i obruciłam tak, by móc go pocałować. Pozwolił mi na to, odwzajemnił mój pocałunek, rozchylając moje pośladki. Wszedł we mnie powoli. Jęknęłam mu w usta. Oderwał się ode mnie i przyparł swoim ciężarem do materacu. Wchodził we mnie delikatnie, nie gwałtownie, cały czas całując moje plecy.
Potem położył mnie na plecach i podciągnął moje nogi w górę tak, by pośladki nie były boleśnie dociskane do kołdry. Znów wszedł we mnie, wpijając się w moje usta. Wplotłam palce w jego ciemne włosy.
Tamtego dnia kochałam się z Danielem długo. Pozwalał mi na rzeczy, których zwykle nie akceptował. Wieczorem zasnął z głową na mojej piersi, gdy głaskałam go po głowie. Długo nie spałam. Podziwiałam go i cieszyłam się ciepłem jego ciała. Nie chciałam, by umknęło mi coś tak wspaniałego podczas snu.
Advertisement
Reborn Magician Tyrant [Old]
Author's Note #4: This is the old, hastily written version. A great magician from the Human Kingdom travels west to fight the Demon Kingdom. Finally, after eight long years of war, the Human Kingdom emerges triumphant! But, just as the Human Kingdom begins to celebrate the victory, an enemy from a land far to the east attacks! After rushing to help support the Human Kingdom capital against the assault, the magician is met with the sight of his beloved city razed to the ground. The magician fights off whatever invaders he can, using whatever tactics he knows, but he is eventually felled in combat due to the superior abilities of the invaders. However, death is not the end! The magician reincarnates, awakening as a citizen of the empire which conquered his home! Author's Note #3: Okay, that's the end for me. This is too boring for me to continue writing, and I've gotten back to writing Reborn as a Dungeon Core in an Apocalyptic World. At 26,772 words, this has gotten too boring for me to continue. I'm probably going to take this basic story and rewrite it into something way better w/ longer chapters, but at least I had fun for the six days it took to write this much. PS - Love the reviews; they're great. Way to go, dude with 22 thumbs up and 0 thumbs down!
8 127A Journey of Chaos and Glory
Chunks of stone forming an armor of earth, blazing orbs of compact fire, riding the wind, tendrils of pure darkness. These are just a few common sights in Jeru's world. Everyone can harness the power of an element to enhance themselves. Jeru however is different. At the age of 12 he is still unable to manipulate nature, this marks him as a simpleton. Jeru's life is further mired in chaos as his Father disappears during a fight with a powerful creature , an Outworlder, a being from another world. Now Jeru must overcome his handicap and become strong if he wishes to find answers to who he is or where his Father has gone.
8 103Seer's Cauldron
Seer needs a cauldron, to boil her potions in. Somehow this starts a chain reaction which finishes with Seer leading a very diverse group in an attack on a decidedly unpleasant enemy. But she does get her cauldron, in the end!
8 117SOLARR: The world after
Tired of being an exile, and desperate for something new, Ex is ready to move on. The world of Mars is small, but there has to be more. After a lifetime of fighting overdeveloped creatures from earth and training to survive this dying civilisation. He’s ready to find something, even without knowing what it is. But things never go as planned. After a chance encounter with a bizarre stranger leads him to questions he didn’t know to ask, and even more terrifying answers, he’ll have to decide where his loyalties lie. Using the relics of the past to push through the danger, he just might find what he’s looking for. But can he survive it?
8 59Briarsworn [Ancient World LitRPG]
To the gods, humanity is but a pawn in an endless war. Eliphaz knows this, yet accepts the blessing of a vengeful god obsessed with challenging the Highest, the One being that lords over all others. Powerful abilities beyond any mortal lie within his reach, but at what cost? For war is brewing, a clash between ancient forces that threatens to tear reality asunder. Eliphaz has a role to play in this conflict; he is the divine instrument by which the lesser gods will be destroyed—that is, if he does not fight against his own fate. Briarsworn is the first arc of The Book of Eliphaz, a litrpg that takes place in the ancient Near East and is inspired by the Book of Genesis and other ancient mythologies. Cover by Miblart. This is a re-write/re-edit of an old story titled 'Divine Thorns'. Currently updates M - W - F.
8 199Anna's Dream
This web novel is about Anna the only child of the enigmatic being known as The Dreamer. Join her as she travels a world filled with magic and wonders. She's not the chosen one, she has no destiny and there's no telling what she's going to do next, other than look for some cupcakes that is. This is the first thing I've written I hope you all enjoy reading about Anna as much as I enjoy writing about her. I plan on releasing this once a week on Fridays at 10 am EST
8 96