《Sto ukrytych pragnień》4
Advertisement
Kolejny dzień na pewno nie znalazł się na liście najlepszych dni świata. Poczynając od paskudnej pogody. Ciągle padało i było zimno. W pracy trzy razy pomyliłam zamówienia i raz nie wydałam reszty, na którą czekał klient. Pod koniec zmiany wystraszyłam się, gdyż przy stole siedział mężczyzna, którego w pierwszej chwili wzięłam za Daniela, więc na drżących nogach szłam przyjąć zamówienie.
Rano Peter wyszedł bez słowa, gdy wróciłam, jeszcze go nie było, nie odbierał komórki, więc zaczynałam się martwić. Przyszedł o jedenastej wieczorem, kiedy siedziałam w salonie z laptopem na kolanach i przeglądałam pocztę. Rzucił klucze na stół i usiadł naprzeciwko mnie. Teraz się zacznie. Więc odłożyłam komputer na bok i czekałam aż wreszcie coś powie.
- Wczoraj... - zaczął powoli.
- Zapomnijmy o tym, dobrze? Miałam po prostu ciężki dzień, byłam wkurzona. Wiesz, że ta praca nie jest moim wymarzonym zajęciem - westchnęłam. Mówiłam szybko, by mi nie przerwał.
Zrobiłam to, co zawsze. Założyłam maskę cichej i spokojnej dziewczynki, która teraz zrzuci winę na siebie tylko po to, żeby nic się nie wydało.
- Nie wiem czemu wczoraj się tak zachowałaś, ale to nie było miłe i...
- Chyba musiałam na kimś wyładować emocje. Przepraszam za to, to było głupie - spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się rękawem swetra. Jeszcze chwila i odpuści.
- Czyli już wszystko między nami w porządku? - złapał mnie za dłoń i posłał ciepły uśmiech.
Przytaknęłam ruchem głowy i odwzajemniłam uścisk. Nie chciałam mówić już więcej kłamstw. Peter był dobrym facetem. Na swoje nieszczęście ślepo we mnie zakochanym. To nie była jego wina, że mnie irytował. To ja nie potrafiłam zadowolić się tym, co mi dawał, choć sama się na to świadomie zdecydowałam. Chciałam stworzyć coś normalnego, coś z przyszłością. Dlatego milczałam każdego dnia i oszukiwałam go w nadziei, że się zmienię.
Peter też milczał, gładził tylko moją dłoń i obserwował mnie. Co chciał zobaczyć? Szukał potwierdzenia swojego wyobrażenia o mnie? Znalazł kolejne złudne ziarno nadziei?
- Dlaczego jeszcze nosisz ten sweter? Jest podarty - zapytał po chwili marszcząc brwi. Przejechał palcem po jego dekolcie, rozerwanym nieco wzdłuż piersi.
- Jest dla mnie ważny - wzruszyłam ramionami - lubię go - odpowiedziałam cicho.
***
- Otwórz - powiedział, gdy przez kolejną chwilę bezmyślnie gapiłam się na pudełko trzymane w ręce.
Odwiązałam srebrną kokardę i podniosłam wieczko.
- Jest śliczny, dziękuję - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
W pudełku leżał poskładany kremowy sweterek. Był zimny i miękki w dotyku. Pachniał już Danielem.
- Załóż go, chcę cię w nim zobaczyć - uśmiechnął się szelmowsko i wyciągnął nogi przed siebie, zakładając ręce za głowę - tylko w nim.
Przygryzłam wargę z lekkim uśmieszkiem i wyszłam z salonu ze swetrem w ręce. W łazience zdjęłam z siebie wszystko, łącznie z kolczykami, bransoletką i gumką do włosów. Daniel lubił, gdy traktowałam jego polecenia dosłownie.
Gdy wróciłam do salonu, nie było go tam. Zjawił się po chwili, stając za mną. Owinął mi obrożę wokół szyi.
Advertisement
- Chyba o czymś dziś zapomniałaś - mruknął, zapinając sprzączkę z tyłu.
- Przepraszam - odpowiedziałam równie cicho jak on.
- Nie zapominaj się - wyszeptał mi do ucha, po czym dostałam mocnego klapsa. Podskoczyłam, zabolało, ale pod nosem mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Przepraszam, panie.
Złapał mnie za nadgarstek i obrócił przodem do siebie. Obejrzał mnie całą uważnie. Potem spojrzał mi w oczy, unosząc zadziornie prawy kącik ust.
- Bywasz ostatnio zapominalska, nie sądzisz?
- Masz rację, panie.
Podniecenie zaczęło się pojawiać. Dobrze wiedziałam dokąd zmierza ta rozmowa, a to powodowało, że robiłam się mokra. Daniel działał na mnie w cudowny sposób.
- Wiesz może, co powinienem w takim razie teraz z Tobą zrobić? - uniósł mój podbródek, bym spojrzała mu w oczy. Uwielbiał to uczucie, kiedy zaczynałam się poddawać mu zupełnie.
- Powinieneś mnie ukarać, panie - wyszeptałam, przygryzając wargę. Teraz już z pewnością byłam podniecona.
Wskazał palcem na swój gabinet, więc ruszyłam w tamtym kierunku, sam szedł za mną, gdyż sweterek nie był przesadnie długi. Odwróciłam głowę, by zobaczyć jego minę. Była pełna satysfakcji, uśmiechał się z zadowoleniem. Gdy spotkał moje spojrzenie, jeszcze raz wskazał na gabinet. Więc odwróciłam głowę i otworzyłam drzwi.
- Zrób miejsce na biurku - rozkazał, a sam zaczął odwiązywać krawat i odpinać guziki koszuli.
Zdjęłam wszystkie rzeczy z blatu, schowałam je do szuflad i szafek. Gdy skończyłam, Daniel właśnie szukał czegoś w swojej szafie, więc uklęknęłam przed biurkiem ze spuszczoną głową, czekając na niego.
W końcu zobaczyłam jego buty przed sobą. Lekko podniosłam wzrok. Wciąż miał na sobie spodnie.
- Wstań.
Więc wstałam, nie patrząc na niego. Teraz już widziałam jego nagi brzuch. W dłoni trzymał palcat.
- Odwróć się i pochyl.
Więc odwróciłam się i położyłam na blacie biurka. Był zimny, cienki sweterek ani trochę nie chronił przed chłodem.
- Licz.
Uderzył mnie dziesięć razy, przy ostatnich pięciu bolało już znacznie bardziej niż na początku. Czułam, że Daniel tamtego dnia tracił nad sobą kontrolę.
Gdy skończył, rzucił palcat na podłogę a mnie gwałtownie obrócił na plecy. Rozszeżył mi uda, stanął między moimi nogami i szybko rozpiął spodnie, opuszczając je do połowy. Włożył dłonie pod moje kolana i przyciągnął bliżej siebie. Po czym wszedł we mnie mocno, do samego końca. Jęknęłam głośno i poderwałam się do góry, ale wtedy Daniel z powrotem przygwoździł mnie do blatu. Jego ruchy były coraz szybsze. Złapałam się krawędzi biurka obiema rękami, zaciskając palce.
Chwycił mnie mocno za obie piersi, ugniatał je, gdy dochodził, zacisnął dłonie na materiale i szarpnął nim. Po pokoju rozszedł się, cichy przy naszych jękach, dźwięk. Nitki puściły wzdłuż piersi, przez co dekolt wydłużył się do połowy brzucha.
Daniel wyszedł ze mnie, pociągnął mnie za ręce w górę, bym usiadła. Zaczął mocno całować, gryząc moją wargę. Zdjął ze mnie ostatnią rzecz, którą na sobie miałam, cisnął ją na podłogę. Jego spodnie wylądowały zaraz obok. Włożył obie dłonie pod moje pośladki, podnosząc mnie. Przeszedł kilka kroków i rzucił mnie na skórzaną sofę. Gładki materiał przykleił się do mojego ciała. Daniel całował moje piersi, przygryzał sutki. Jednak gdy wpotłam palce w jego włosy, złapał mnie mocno za nadgarstki i umieścił je nad moją głową. Potem kontynuował to, co zaczął.
Advertisement
***
Następnego dnia nie chciałam wracać do domu i spędzać wieczoru z Peter'em, więc zgodziłam się na propozycję Moly i poszłyśmy po pracy na drinka. Nie miałam zamiaru się upijać, choć być może właśnie tego wtedy potrzebowałam. W każdym razie zamówiłyśmy whisky z lodem.
Znałyśmy się jeszcze z liceum, potem trafiłam na nią w pracy, gdy jeszcze byłam asystentką prezesa i codziennie brałam u niej dwie mocne czarne kawy. A potem wyszło małe zamieszanie w firmie, rodzinne, na moje miejsce wskoczyła kuzynka szefa, mnie się pozbyto. I wtedy Moly wyciągnęła pomocną dłoń, załatwiając mi miejsce za ladą na drugim piętrze. Nie było to spełnienie marzeń, jednak potrzebowałam pieniędzy.
Rozmawiałyśmy o chłopakach. Czy raczej Moly rozmawiała. Ciągle mówiła, bez przerwy. Nie miała szczęścia w miłości. Była bardzo niewinna, grzeczna i poukładana. Dorosły świat trochę ją przerósł. Przemknęło mi nawet przez myśl, że Peter byłby spełnieniem jej marzeń. I ona z pewnością odpowiadałaby jemu.
Tymczasem opróżniłam swoją szklankę do końca. Chciałam jeszcze. Ale powstrzymałam się. Daniel, by tego z pewnością nie pochwalał.
***
Wyszłyśmy z klubu po trzeciej nad ranem. Ana trzymała się dobrze, Peter nic nie wypił, miał nas odwieźć do domów. Ale ja byłam kompletnie pijana. Kręciło mi się w głowie i było mi nie dobrze. Do tego wybuchałam co chwilę śmiechem i bełkotałam. Ana była tym rozbawiona, Peter się martwił.
Wsiedliśmy do samochodu, Ana usiadła ze mną z tyłu, żeby w razie czego być obok. Ruszyliśmy, a ja przysnęłam. Obudził mnie Peter, gdy byliśmy pod moim blokiem. Pomógł mi wysiąść z auta i podprowadził mnie do drzwi. Wciąż się zataczałam, ale przynajmniej byłam już świadoma swoich słów i czynów.
- Dojdziesz sama na górę? - spytał z troską, kładąc dłonie na moich ramionach.
- Chyba tak, jest winda, rozumiesz - zachichotałam mimowolnie. Chciało mi się śmiać, choć to było tak głupie.
- Ja się wcale nie chcę śmiać, Peter - parsknęłam - ale muszę. I jest mi niedobrze, chcę do łóżka - oparłam się o niego. Objął mnie w pasie, przyciągając do siebie.
- Zaprowadzę cię do łóżka, Vera. Położysz się i zaśniesz. A ja będę obok ciebie. Też się położę, przytulę cię - zaczął gładzić moje włosy.
O nie, nie, nie, nie, miałam na tyle świadomości, by zrozumieć, co do mnie powiedział.
- Nie, idę sama, nie chcę cię w moim łóżku - odepchnęłam go, jednak zaraz po tym musiał mnie łapać.
- Dobrze, w porządku. Więc tylko cię zaprowadzę i dopilnuję, żebyś zamknęła mieszkanie, okey?
- Okey - pokiwałam głową, przez co świat wokół zaczął wirować jeszcze bardziej. Oparłam się na ramieniu Peter'a, zaczęłam się bawić jego włosami.
- Chce mi się siusiu - szepnęłam mu do ucha i znów zachichotałam.
Peter zaprowadził mnie na górę, grzecznie poczekał w przedpokoju, aż zrobiłam siusiu, potem zaczęłam wymiotować, wydaje mi się, że trzymał moje włosy, ale nie mam pewności. Później kazałam mu już iść, więc poszedł.
Kolejnego dnia rano obudziło mnie światło i dźwięk przesuwanych energicznie zasłon. Skrzywiłam się i nakryłam cała kołdrą.
- Wstawaj!
Zamarłam. Był tu. Wiedział. I był wściekły. Pociągnął za kołdrę, zsuwając ją za mnie na koniec łóżka. Zamknęłam oczy, by nie musieć patrzeć na jego minę. Z pewnością nie poczułabym się przez nią lepiej.
- No spójrz na mnie - warknął i usłyszałam jak zrobił kilka kroków w moją stronę.
Złapał mocno mój podbródek i pociągnął do góry tak energiczne, że aż usiadłam i wystraszona wciągnęłam powietrze. Otworzyłam natychmiast oczy. O tak, zdecydowanie był wściekły.
- Miej przynajmniej na tyle godności, żeby teraz robić, co ci każę - puścił mnie i podszedł do okna, krzyżując ramiona na piersi.
Ja wciąż milczałam. Nic, co bym wtedy powiedziała, nie poprawiłoby mojej sytuacji ani mnie nie usprawiedliwiło. Daniel nawet na mnie nie patrzył, jednak nerwowo przechodził z nogi na nogę wzdłuż parapetu.
- Nie wiem, czy pamiętasz, ale zadzwoniłaś do mnie wczoraj wieczorem - odezwał się po chwili, wydawał się być już nieco bardziej opanowany.
- W zasadzie nie powiedziałaś nic sensownego, bełkotałaś. Wystraszyłem się, więc przyjechałem. Zostawiłaś otwarte drzwi. Wszedłem do środka, a ty spałaś na fotelu z telefonem w ręku. Zaniosłem cię do łóżka, przebrałem. Nie wyglądałaś dobrze, więc zostałem - skończył, spoglądając na mnie.
Podszedł do łóżka i usiadł blisko mnie. Czułam jego oddech na twarzy. Dalej był zły, jednak wydawał się panować nad sobą. Przebrał mnie i został na noc.
- Spałeś ze mną w łóżku? - spytałam cicho, spuszczając wzrok i przygryzając wargę. Co za idiotyczne pytanie, tak nieistotne w tamtej chwili.
- Nie ma tu innej powierzchni do spania, więc tak.
Rozejrzałam się dookoła. Na krześle obok leżały moje ubrania z poprzedniego wieczoru starannie poskładane.
- I... przebrałeś mnie? - mówiłam to jeszcze ciszej, zaciskając palce na swojej koszulce.
- Tak, twoją bieliznę wrzuciłem do kosza w łazience - uśmiechnął się zadowolony z mojej miny w tamtym momencie.
- Oh - wydusiłam z siebie i oblałam się rumieńcem. Zmienił mi bieliznę. Brudną bieliznę. To takie żenujące.
- Umyj się, ubierz i uczesz. W drodze do mnie zjemy gdzieś śniadanie, bo twoja lodówka świeci pustkami - wstał i przeszedł do kuchni, gdzie nalał sobie szklankę soku. Faktycznie nie miałam nic więcej, nie zrobiłam zakupów.
- Czy u ciebie... - zaczęłam niepewnie.
- Tak, dostaniesz karę.
***
Advertisement
Nine Star Hegemon Body Art
Long Chen, a crippled youth who cannot cultivate, is constantly targeted and bullied by his fellow noble heirs. After a particularly vicious beating, he wakes up and realizes a Pill Sovereign's soul has somehow merged with him, giving him some additional memories. Within those memories is the mysterious Nine Star Hegemon Body Art, a cultivation technique that even he can train in, but whose secrets and origin are still a mystery to him. Relying on his improved instincts as he finally begins to cultivate, he realizes a huge conspiracy is underfoot within the Phoenix Cry Empire; a conspiracy involving his father, members of the imperial family, and even the Emperor himself.In order to solve the mysteries around him, he must rely on his new alchemy techniques and the powerful but baffling Nine Star Hegemon Body Art. Countless enemies block him as he attempts to climb to the peak of the cultivation world.Fate destined him to be only a chess piece, but he would not bow to the will of the Heavens.
8 4876Game Starts With The Scarecrow
“Is there something wrong with the scarecrow? Damn, it killed me within a second…” Player 2: “Is there anything wrong, why is the name of this wild monster more than 40 meters long? Player 3: “F*ck, that guy brought a group of bosses to siege the city again, can’t they give us a chance to live?!” Mo Fan: “Kid, do you have a lot of questions?” …………………… After Mo Fan entered the game, he found that he had become a scarecrow next to the Beginner Village, a wild monster for players to kill and level up. Mo Fan, who had become a wild monster, began to continuously upgrade and level up; he underwent Star Ascension, fused with new bloodlines, and watched as his attributes soared!
8 549Kill 10 Rats
You awake in the middle of an unfamiliar woods with nothing but a knife and a pair of pants. You have no idea where you are, how you got there, or even what your name is. Noob Slayer is an average college student, part time computer repair guy, and a full time gamer. He awakes to find himself in a world he does not understand. Follow him as he explores this new world, looks for answers, and tries to remember his name. Authors Note: This is a side-project I started after being widely stumped trying to write another book. It is my first attempt to actually post something I've written online, but don't be afraid to be brutal. Improving myself is why I wanted to write this in the first place. I know the VRMMO genera is a bit over-done but hopefully it has a few good stories left to tell. Warning: This is written in the first person. Will contain brutal fight-scenes, bad pop-culture references, a ton of MMO-tropes, and possibly some light sex if the MC doesn't screw it up too badly. Member of A group of excellent litRPG fictions on RRL!
8 149The First Flame
In a single night of bloodshed and horror, Iris lost everything. She lost her village, her family, her friends and is alone in this cold world that seeks to only take more from her. She only has Arylos; an ancient and powerful being trapped in a mortal body. The last of a powerful godlike species beyond imagination, Arylos has nothing left save for a girl whose village was destroyed and he has no one to blame but himself. And yet these two must find common ground; pushing forward as a duo with only each other to lean on. What could go wrong, besides everything? Welcome to Cerulean! New chapters are released Mondays, Wednesdays, and Fridays at 19:00 CST!
8 247A Curse in the North
Rampant logging and deforestation in the southern peninsula, aggressive expansion and raiding in the western mountains, and citizens vanishing in the heartlands have the city states of Ekuron on edge as four desperate heroes seek to unravel why their neighbors have begun preparing for war.
8 152Hazelnut - Ryeji
A troublemaker befriends her classmate who is suffering from a disease.Inspired by animes I watched before.TW: Self-harm
8 172