《Sto ukrytych pragnień》3
Advertisement
- Chciałbym, żebyś to nosiła. Tylko tutaj. Będziesz zawsze w tym na mnie czekać, rozumiesz? - zapiął sprzączkę na moim karku i pozwolił włosom swobodnie opaść. Spojrzałam na niego w tył.
- Tak, proszę pana.
Dziwnie było mi zwrócić się do niego tak po prostu panie, choć powinnam była tak właśnie powiedzieć. Proszę pana można było odpowiedzieć jakiemukolwiek mężczyźnie. Daniel wymagał innego rodzaju szacunku. Bardziej wyszukanego.
Uniósł mój podbródek, nachylając się nade mną nieznacznie. Spojrzał mi w oczy, jego spojrzenie wprawiło mnie w drżenie. Teraz odpowiedziałabym, że bałam się.
- Panie, masz do mnie mówić panie, rozumiesz? - uniósł lewą brew, wyczekując odpowiedzi.
Przełknęłam głośniej ślinę, chciałam uciec spojrzeniem, ale to byłoby niegrzeczne, więc starałam się nie spuszczać z niego wzroku.
- Tak, panie - odpowiedziałam cicho, jak mała nieśmiała dziewczynka.
Daniel uśmiechnął się z satysfakcją, puścił mój podbródek i pogłaskał po policzku, przejeżdżając kciukiem po ustach. Ani drgnęłam, choć moje ciało czuło to zupełnie inaczej.
Poszłam z nim do kuchni, tak jak chciał, ubrana w swoją bieliznę, usiadłam na jednym z krzeseł. Daniel wyciągnął kieliszki z górnej szafki, napełnił je do połowy białym winem, nie wiem jakim, nie znam się na tym. Ale on wybierał butelkę dosyć długo, jakby była to szczególna okazja. Potem usiadł naprzeciwko i postawił przede mną kieliszek.
- Przez ostatni miesiąc rozmawialiśmy głównie o tym, co będzie. Chciałabym teraz dowiedzieć się kilku rzeczy, które miały już miejsce - powiedział w przerwie między jednym a drugim łykiem. Znów patrzył mi prosto w oczy, co mnie zawstydzało i onieśmielało. Ale uwielbiałam jego sposób wypowiadania się. Zdecydowany, konkretny, stanowczy i przeszywający. Nie znoszący sprzeciwu.
Nic nie powiedziałam. Nie musiałam. To nie było pytanie, więc nie wymagało mojej odpowiedzi. Cisza wypełniona była jedynie tykaniem zegara. Czekałam, licząc mijające sekundy.
- Kiedy ostatni raz spałaś z mężczyzną?
W liceum. Wstyd mi było się przyznać, ale swój pierwszy jak i ostatni raz miałam w drugiej klasie liceum. Czyli dobre sześć lat temu. Przespałam się ze swoim chłopakiem, jednak nie było to dla mnie dosyć miłe doznanie. Bolało. Być może nie byłam zbyt podniecona lub strach wziął nade mną górę, ale bolało niemiłosiernie. To jedyne, co pamiętam. Tak więc od tamtego czasu nie trafił się nikt, z kim chciałabym to powtórzyć.
- Sześć lat temu - odpowiedziałam i szybko wzięłam łyk wina, by nie musieć juz nic mówić i móc oprzeć wzrok na czymkolwiek innym, jak na przykład kieliszek, który trzymałam w ręce.
Daję słowo, że przez sekundę Danielowi stanęło w gardle to, co miał w buzi. To spowodowało natomiast, że zrobiłam się czerwona i miałam ochotę się rozpłakać. Zacisnęłam palce na szkle i czekałam. Czekałam i niech go diabli, ale milczał zbyt długo. Więc nie wytrzymałam już własnego napięcia i posłałam mu błagalne spojrzenie.
- Chcesz powiedzieć, że przez ostatnie sześć lat nie miałaś żadnych doznań seksualnych? Zupełnie nic?
Jego ton był nieco bardziej pobudzony, mówił szybciej niż zazwyczaj i na podwyższonych tonach, co zapewne spowodowane było nieuniknionym zszokowaniem, bo słowo zdziwieniem wydaje mi się zbyt słabe.
Mi jednak nie pozostało nic innego jak znieść własny wstyd i pokiwać przecząco głową, gdyż gula w gardle rosła z każdą sekundą i byłam pewna, że gdybym powiedziała choć słowo, zalałabym się łzami.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej? - spytał. Nie był nerwowy, nie był wzburzony, nie był zawiedziony. Po prostu pytał. Ale zasiał tym we mnie ziarno obawy. Sama nie wiem, czym spowodowanej. Jak widać nieuzasadnionej.
Advertisement
- Nie pytałeś - głos zadrżał mi, a oczy zaczynały się szklić, choć jeszcze nie na tyle, by zauważył.
- Nie zapominaj się - dodał surowo. Aż podskoczyłam. Wtedy uświadomiłam sobie, że tej zasady muszę przestrzegać najbardziej. Szacunek.
- Przepraszam, panie - wyszeptałam i wbiłam paznokieć w udo. Gdybym się wtedy jeszcze rozpłakała, zupełnie dobiłabym ostatni gwóźdź do trumny.
Znów nastała cisza, jednak tym razem pozwoliła mi się uspokoić i opanować. Zdołałabym już coś powiedzieć bez obawy o łzy. Tak mi się przynajmniej wydawało. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w rytm zegara.
Poczułam dłonie Daniela na moich kostkach. Uchyliłam powieki, by spojrzeć na niego w dół. Patrzył mi w oczy, lekko się uśmiechał. Obrócił mnie w swoją stronę.
Przejechał dłońmi przez całą długość moich nóg. Przygryzłam wargę, zaczęło pojawiać się podniecenie. Rozchylił moje uda bez najmniejszego oporu z mojej strony. Zaczął całować ich wewnętrzną stronę. Robiłam się już mokra. Otworzyłam usta i zaczęłam przez nie oddychać, bo brakowało mi powietrza. Gdy przygryzł moją skórę, jęknęłam głośno, aż poczułam ukłucie zażenowania samą sobą.
Daniel zsunął moje majtki, a po moich plecach, aż od krocza, przebiegł przyjemny dreszcz. Znów zrobiłam się bardziej mokra, nakręcała mnie myśl o tym, co wydarzy się za chwilę.
Przejechał językiem po mojej łechtaczce, robiąc na końcu kółeczko. Jęknęłam, czułam jak moje mięśnie mimowolnie się kurczą i rozluźniają. Zacisnęłam obie ręce na krześle. Znów jęknęłam, głośniej i poczułam jak Daniel się uśmiechnął.
Gdy zaczął wsuwać język coraz głębiej, wygięłam się w łuk. W zasadzie cała się wiłam, było mi tak dobrze, chciałam więcej, o słodki Boże, było mi tak cudownie. Nie mogłam już wytrzymać. Włożyłam palce w jego włosy i szarpnęłam je mocno w przód.
Daniel natychmiast przestał, gwałtownie podniósł głowę i uderzył mnie mocno w rękę. Pisknęłam zaskoczona i cała podskoczyłam. Bolało. Idealnie wycelował i naprawdę bolało. Patrzył na mnie, jakby czekając aż wrócę do pełni świadomości.
- Nigdy tego nie rób, rozumiesz? Nigdy nie dotykaj mnie, jeśli ci na to nie pozwolę lub nie rozkarzę, rozumiesz? - zapytał bardzo surowym tonem. Spokojnym i stanowczym, ale jednocześnie surowym.
- Tak, panie - odpowiedziałam, przygryzając wargę i błądząc wzrokiem po jego twarzy. Wciąż byłam niesamowicie podniecona i nie chciałam, żeby przez taką głupotę mnie tam zostawił, na tym cholernym krześle.
Wstał, pociągnął mnie za sobą w górę, jednym ruchem przerzucił mnie sobie przez ramię i ruszył w kierunku sypialni, wymierzając mi trzy naprawdę porządne klapsy.
Otworzył drzwi nogą i rzucił mnie na łóżko. Zdjął mój biustonosz, rzucając go byle gdzie. Wyprostował się i odpiął pasek od spodni. Pociągnął go tak mocno, że z sykiem przechodził przez kolejne szlufki. Położył go przy mojej głowie i zdjął resztę ubrań. Oddychałam szybko, obserwując każdy jego ruch, denerwowałam się. Będzie bolało, będzie bolało, tylko o tym myślałam. I o żenującym momencie, gdy tak po prostu się pod nim rozpłaczę. Żenada.
Wziął pas w dłoń i raz strzelił nim w powietrzu. Syk rozszedł się po pokoju, rozbijając głuchą ciszę.
- Ręce.
Więc podniosłam je, złączone w nadgarstkach. Daniel obwinął je pasem, zaciągnął na sprzączce i drugim końcem zawiązał na wezgłowiu. Szarpnęłam nimi, by sprawdzić, czy nie puści. Ani drgnął,a mi podskoczyło tętno. Mógł zrobić ze mną wszystko, na co tylko miał ochotę. Nachylił się nade mną, opierając ręce po obu stronach mojej głowy. Pocałował mnie w szyję, przygryzając skórę. Jęknęłam. Szybko położył mi dłoń na ustach, wsadzając w nie dwa palce. Podniósł się, by na mnie spojrzeć. Zadrżałam.
Advertisement
- Cisza. Kompletna cisza - wziął dłoń i położył palec ma swoich wargach.
***
Wieczorem padało. Usiłowałam się dodzwonić do Peter'a, żeby po mnie przyjechał, ale jego komórka wciąż milczała. Czekałam więc przed budynkiem firmy, aż jakaś taksówka się zatrzyma i zwolni. Chłód zaczynał mi doskwierać. Wcisnęłam dłonie w kieszenie. Co on, do cholery, takiego ważnego robił, że nie mógł odebrać?
W końcu jakaś się zatrzymała. Ruszyłam w jej stronę, wysiadał z niej mężczyzna i wtedy gwałtownie się zatrzymałam. Jego głos, gdy płacił kierowcy... Zdecydowanie znałam ten głos.
Stałam jak wryta, nie potrafiłam się ruszyć. Czułam tylko swój puls i szumiało mi w uszach. Już się wyprostował, żucił jakiś żart kierowcy, uśmiechał się dalej, już chciał zamknąć drzwi...
Ale spojrzał w moją stronę, zauważył mnie. Zamarł. Uśmiech zniknął w sekundę, wciąż trzymał drzwi, nie zamykając ich. Patrzył na mnie. Otworzył i zamknął usta, jakby chciał coś powiedzieć, po czym trzasnął drzwiami, gwałtownie się obrócił, obcasy jego butów zaskrzypiały na mokrym chodniku. Odchodził szybkim krokiem, jego płaszcz odbijał się od jego ud przy każdym kroku. Wyciągnął coś z kieszeni, wypadło mu z dłoni, schylił się, by to podnieść. Wtedy jeszcze raz na mnie spojrzał. Serce zabiło mi mocniej. Nie chciałam, żeby do mnie podszedł, bałam się. Cała się trzęsłam.
Ale on tylko wziął z ziemi co swoje i poszedł dalej. A ja zostałam tam sama w deszczu. Drżałam i to już nie od zimna. Myśli gdzieś ode mnie uciekły. Po prostu tam stałam i patrzyłam na jego oddalający się cień.
- Wsiada pani? - zachrypnięty głos dobiegł z samochodu obok.
- Tak...tak - odpowiedziałam. Mój głos niesamowicie drżał, słowa z trudem wybrzmiewały na zewnątrz. Usiadłam obok mężczyzny, zamknęłam drzwi, podałam adres. Wszystko chaotycznie. Bo chaos panował w mojej głowie. Zupełny chaos. Tych kilka sekund wytrąciło mnie z równowagi. Wszystkie emocje z nim związane zlały się we mnie w jedno i uderzyły z ogromną siłą. Wciąż drżałam. Boże, on tu siedział, był tu przed chwilą...
- Wszystko w porządku?- zapytał kierowca. Patrzył na drogę, obie ręce trzymały kierownicę.
- Tak, wszystko w porządku, dziękuję - odparłam i zaczęłam rozglądać się po samochodzie. Chciałam zająć czymś swoje myśli, uspokoić się.
Radio było włączone, ale całkowicie ściszone, na desce rozdzielczej leżała paczka papierosów, kilka ulotek i brelok z twarzą Johna Lennona. W schowku, który zepsuty uchylał się na każdej dziurze, upchane były magazyny dla panów i paczka tanich prezerwatyw. To wszystko zupełnie mi nie pasowało do osoby siedzącej obok mnie.
Jednak mimo tej dogłębnej analizy nie uspokoiłam się. Przecież mogłam go spotkać gdziekolwiek, wpaść na niego w sklepie, na ulicy, mógł zamówić u mnie kawę do cholery! Boże, co ja bym mu powiedziała, jak spojrzałabym mu prosto w oczy teraz, po tym, co było między nami. Gdy tylko przywoływałam go w myślach, przed oczami pojawiały się setki obrazów. To wszystko było nie do opanowania.
Weszłam do mieszkania, trzasnęłam drzwiami z całej siły, klucze z hukiem rzuciłam na stół w salonie, gdzie na kanapie siedział Peter z wyciągniętymi nogami.
- Co było tak kurewsko zajmujące, że nie mogłeś odebrać tej pieprzonej komórki?! - krzyknęłam. Głos dalej mi drżał. Zdjęłam płaszcz i rzuciłam go na fotel.
- Widzę, że ktoś tu jest mokry jak kurka - zaśmiał się, wstając i próbując mnie objąć.
Odepchnęłam gwałtownie jego ręce i zrobiłam krok w tył.
- Zostaw mnie! To nie jest śmieszne, do cholery! - warknęłam, zaciskając zęby, jednak emocje wzięły górę i rozpłakałam się.
- Hej, kotku, przepraszam. Co się stało - powiedział cicho, chcąc mnie znów objąć i uspokoić. Odepchnęłam go i poszłam do kuchni.
- Nic, do cholery się nie stało! Mogłeś po prostu odebrać i po mnie przyjechać. A ja stałam tam jak...- zamknęłam się, gdy zobaczyłam nakryty przede mną stół i gotową kolację.
Spojrzałam na Peter'a, który opierał się o ścianę za mną. Włożył dłonie w kieszenie spodni i podszedł do mnie.
- Chciałem zrobić ci miłą niespodziankę, ale chyba okoliczności nie bardzo mi sprzyjają - uśmiechnął się smutno, spuszczając wzrok.
- Przepraszam - wyszeptałam.
Objęłam go i pocałowałam. Na ustach miałam słony posmak moich łez. Peter położył dłonie na moich biodrach i zacisnął na nich palce. Był to jedyny mocniejszy impuls, jedyny, który można było w minimalny sposób podciągnąć pod ból.
Wpiłam się mocniej w jego usta, chciałam coś poczuć, cokolwiek. Chciałam krzyczeć, chciałam, żeby mnie piekło, bolało. Cała płonęłam od emocji, chciałam, by wyszły ze mnie.
Naparłam na niego aż zatrzymał się na blacie. Wtedy oderwałam się, by spojrzeć mu w oczy. Błyszczały z podniecenia, były mną jak zawsze zafascynowane. Chciałam to wykorzystać, rozegrać to według mojej wizji, moich ukrytych pragnień, które z coraz większym trudem przed nim ukrywałam. Ale musiałam to rozegrać mądrze.
Zaczęłam go znów całować, tym razem równocześnie odpinając guzik jego spodni. Zsunęłam je do kolan, wtedy on zaczął zdejmować moją bluzkę. Pozwoliłam mu na to, ale gdy znów chciał mnie do siebie przyciągnąć, osunęłam się przed nim na kolana. Spojrzałam w górę z uśmiechem, wkładając dłoń w jego bokserki.
Ale wtedy złapał mój nadgarstek, bardzo delikatnie i odsunął. W jego oczach malowało się coś w rodzaju troski.
- Nie chcę, żebyś się przede mną poniżała. Chcę się z tobą kochać, normalnie kochać - powiedział cicho, kucając przede mną.
Ale ja chciałam dostać to, czego pragnęłam w tamtej chwili. Tak bardzo pragnęłam.
Spojrzałam na niego i raz po raz przygryzając wargę, wysapałam:
- Pieprz się ze mną. Mocno, żeby aż bolało - syknęłam przy ostatnim słowie.
Ale Peter odsunął mnie powoli od siebie. Teraz był jakby przerażony. Niedowierzał w to, co usłyszał. Zmarszczył brwi i szukał na mojej twarzy czegoś, co powiedziałoby mu, że jednak się przesłyszał. Albo chociaż, że żartuję.
- Miałaś ciężki dzień, powinnaś odpocząć - powiedział w końcu i stał.
Ja wciąż klęczałam, bolały mnie kolana i dlatego nie zamierzała się podnosić. Otworzyłam szeroko oczy z niedowierzania. Ale nie powiedziałam już nic. W końcu wstałam, minęłam go, prychając z pogardą pod nosem i zamknęłam się w łazience.
Dobry Boże, co ja najlepszego zrobiłam. Czemu po prostu nie dałam mu się jak zawsze rozebrać i nie poszłam do sypialni kochać się z nim jak zawsze? Przecież to było normalne, podniecało go.
Spojrzałam w lustro.
- Uspokój się - szepnęłam do siebie i odkręciłam wodę. Gorącą. Parzyła.
Advertisement
- In Serial35 Chapters
Dungeons & Demons
*!* This story is currently being continued on a different page, following years of hiatus and extensive rewrites *!* Please follow the link to read the up-to-date version: https://www.royalroad.com/fiction/53863/cycles-of-ruin Basil von Doom is a powerful dungeon keeper with a simple mission: to bring ruin and destruction upon civilized worlds at the height of their decadence and stagnation. Much like his father before him, the new master of House Doom is a prodigy of war, yet the venerable minions of his household still hold strange loyalties toward his missing ancestor, silently comparing the legendary rage of his father to the more pragmatic approach of the son. Adding to Basil’s frustrations is the lack of accomplishment he feels for his work, with the dungeon keeper often taking on handicaps just to give his enemies a fighting chance. With all the power and wealth one could ever dream of already within his grasp, Basil now finds that the achievements of others kindle more joy in his heart than his own crushing victories. Thus Basil has taken up mentoring the next generation of dungeon keepers to try and diagnose the cause for his own lack of passion. With his apprentice, Elnora, managing most of the daily work around the dungeon, Basil can finally turn his attention towards his personal concerns, such as tackling the shadow of his legendary father that still looms large over him.
8 158 - In Serial18 Chapters
The Remembrancer (Dropped)
It's the Golden Age of the Virtual Reality world. The different genres are a dime a dozen and each new game brings a new twist into the fold adding to the ever changing flavor of virtual reality. Corellec Inc. stands at the top of this enfolding world, looking for new ways to push the outer boundaries. Enter Elijiah Pierce, a broken man trying to hold together what little of his life remains. Deciding to take a new turn at life, he makes a new heading on his way to personal peace, towards the virtual reality world. Little did he know that it would change him in the most unthinkable ways…
8 245 - In Serial17 Chapters
DEMONS (Meliodas x Reader)
You have been with the captain since he was born, you were with the ten commandments with him, you joined the eight deadly sins with him, you were his right hand woman but then elizabeth came in she changed him put him through so much pain... but ill always be there for him. Even though i hate her I will never hurt her it would hurt him... So I suffer in Silence. What will happen when the ten commandments come? Does Meliodas feel things for you? Find out.MANGA SPOILERSI DO NOT OWN SEVEN DEADLY SINS0ctober 26 2018 - May 4 2019
8 177 - In Serial13 Chapters
The Dungeon System
A Curse goes wrong, a prophecy is mentioned, a dungeon core is created.
8 67 - In Serial9 Chapters
BlackClover OneShots[Requests Closed]
A collection of ideas that I came up with or that people request I will do lemons and any ship that you request or idea I do not promise my writing is any good but I hope you enjoy none the less
8 165 - In Serial4 Chapters
sturniolo imagines :)
Basically I'll write imagines about the sturniolos(romantic and platonic) I'm a girl so the Nick ones are basically just friends imagines ofc. Okay have fun reading!
8 160