《Sto ukrytych pragnień》2
Advertisement
Tamtego dnia wstałam wcześniej niż Peter. Dużo wcześniej. Wyszłam z łóżka z gotowym planem dnia w głowie. Z kuchennej szafki wyciągnęłam kubek z Kubusiem Puchatkiem. Dostałam go od mamy, gdy miałam jakoś z piętnaście lat i totalną obsesję na punkcie swojej wagi. Nie liczy się rozmiar, tylko puchatość głosił napis.
Wsypałam dwie łyżeczki kawy i włączyłam czajnik. Usiadłam na stołku barowym, wąchając otwartą puszkę arabici. Daniel lubił mocną kawę, z trzech lub czasem nawet czterech łyżeczek, nie słodził, za to dodawał sporo mleka. Pił ją tylko raz dziennie, przed pracą. Mówił, że nie działała już na jego ciało, ale za to umysł oszukiwała idealnie.
Czerwona gałka na czajniku podskoczyła do góry. Wstałam i napełniłam kubek, zostawiając miejsce na mleko. Wsypałam cukier i odstawiłam na bok do wystygnięcia.
Chciałam wynagrodzić jakoś Peter'owi moje zachowanie ubiegłego wieczoru, więc przygotowałam dla niego tosty z podwójnym serem, a kanapki zapakowałam do pudełka na drugie śniadanie. Zaparzyłam mu także herbaty do termosu i nalalam szklankę soku bananowego. Sama go nienawidziłam. Był ohydnie słodki i pełen wszelakiej chemii. W ogóle nie lubiłam bananów, odkąd zobaczyłam w internecie nagranie, jak z jednego wychodzi pająk. Okazało się, że jedne z najbardziej jadowitych pająków na świecie - wałęsaki brazylijskie - zasiedlają się między liśćmi bananowca, a czasem także bezpośrednio w nich. Od tamtego czasu nie kupuję bananów. Peter'a na początku to denerwowało, jednak zaakceptował to jak całą masę moich innych dziwactw. Był we mnie ślepo zapatrzony.
Wzięłam kubek z Kubusiem Puchatkiem ze sobą do salonu, usiadłam na dywanie, opierając się plecami o kanapę. Za wielkim oknem rozciągał się widok na kilka sąsiednich budynków i złote pola pszenicy za nimi. Uwielbiałam to miejsce. Wolałabym mieszkać zupełnie poza miastem, otoczona pustką i zielenią. Jednak mieszkanie Peter'a i tak było lepsze niż moja stara ciasna kawalerka w centrum. Nie znosiłam jej.
Ale mieszkanie Daniela...To było moje sanktuarium. Miejsce, w którym czułam się najlepiej. Jakbym była jego częścią.
***
Przyjechał po mnie o siedemnastej. Od miesiąca regularnie spotykaliśmy się dwa razy w tygodniu w restauracji bądź kawiarni. Rozmawialiśmy wtedy dużo o tym, co miało zacząć nas łączyć już niebawem. Tamtego dnia po raz pierwszy mieliśmy pojechać do niego. Chciał mnie zobaczyć, całą, chciał już zacząć.
Ja też tego chciałam. Gdy patrzyłam na ruch jego ust, gdy wypowiadał poszczególne słowa, wyobrażałam sobie polecenia z nich wypływające.
Mieszkanie było całkiem spore, nie ogromne, jednak miało dużo przestrzeni. Minimalizm. Białe ściany z drobnymi wstawkami intensywnych kolorów. Jak ten turkus w salonie albo czerń w kuchni. W sypialni zieleń, zupełnie inaczej niż się spodziewałam.
Weszliśmy do środka, gdy za oknem zapadał zmrok. Zdjęłam cienki płaszcz i buty, zrobiłam kilka kroków w stronę salonu, jednak zostałam zatrzymana.
- Reszta też.
Spojrzałam na niego zupełnie zaskoczona. Czułam puls na całym ciele. Poczułam także coś jeszcze, poniżej brzucha. Nie odezwałam się ani słowem. Wróciłam tam, gdzie stały moje buty i wisiał płaszcz, kilka kroków przed nim. Pierś unosiła mi się szybko. On stał z rękoma skrzyżowanymi na piersi i nie spuszczał ze mnie wzroku.
Advertisement
Odpięłam guzik przy spódnicy i zsunęłam ją w dół. Chciałam ją poskładać i odłożyć na szafkę.
- Rzuć ją gdziekolwiek, to nieistotne.
Więc rzuciłam ją w kąt i zdjęłam bluzkę przez głowę. Wylądowała obok spódnicy. Zdjęłam rajstopy, kładąc je w to samo miejsce. Dalej się zawahałam. Jak miałam się przed nim tak po prostu obnażyć? Chciałam chwili czasu, by poczuć się pewniej. Posłałam mu krótkie, szybkie spojrzenie. Błagalne.
- Chodź.
Wyminął mnie żwawym krokiem. Ruszyłam za nim. Weszliśmy do salonu, który połączony był z kuchnią i jadalnią. Jedno pomieszczenie mieściło w sobie kuchenne blaty, stół z sześcioma krzesłami, kanapę, telewizor i kilka półek wypełnionych książkami. Wszystko pasowało do siebie. Turkus na ścianie łączył się z tym na kanapie, beż w jadalni z obiciem krzeseł, czerń w kuchni z blatami. Każda rzecz miała swoje miejsce, nie było nigdzie chaosu.
Najbardziej urzekła mnie ściana na wprost mnie. Znajdowały się na niej dwa ogromne okna pokrywające całą jej powierzchnię. Widok rozciągał się daleko przed nas, w oddali było widać fale rozbijające się o skały na brzegu. Morze o tej porze było zupełnie czarne i gdyby nie odbijający się w nim blask księżyca, całkiem zlałoby się z niebiem.
Stałam wpatrzona w dal, wzdrygnęłam się, gdy dłoń Daniela spoczęła na moim ramieniu.
- Chodź. Pokażę ci resztę.
Pociągnął mnie za rękę, ale gdy już za nim ruszyłam, puścił ją. Miał zimne dłonie. Spokojne. Cały był spokojny i stanowczy.
Po kolei obejrzeliśmy pomieszczenia wzdłuż małego korytarza. Łazienka była bardzo nowoczesna i schludna. Bardzo czysta jak na łazienkę mężczyzny. Prysznic ze szklaną kabiną spodobał mi się najbardziej. Był o wiele większy od tego w mojej kawalerce. Spokojnie mogły się w nim zmieścić dwie osoby i spełniać tam swoje fantazje.
Sypialnia była całkiem mała. Może nie tak ciasna jak łazienka, ale mała. Drewniane łóżko stało pod ścianą na środku. Wezgłowie było pięknie rzeźbione, jakby gałęzie drzewa pięły się do połowy wysokości zupełnie żywe i naturalne. Reszta mebli w pokoju również była drewniana lecz mniej rzeźbiona. Zieleń pościeli pasowała do tej na ścianie i dywanie pośrodku. Także do zasłon. W jednym z rogów stał gramofon a półki obok wypełnione były starymi płytami. Nie znałam tytułów na okładkach.
Pokój na końcu korytarza był tym, czego spodziewałam się od początku, choć nie do końca tak go sobie wyobrażałam.
Na pierwszy rzut oka wyglądał jak zwykły gabinet. Biurko pośrodku, przed nim dwa skórzane fotele, pod ścianami regały z ciemnego drewna, na prawo duża sofa i dwie etażerki. Wszystko utrzymane w ciemnych kolorach z czerwonymi dodatkami. Spojrzałam w górę. Sufit w dwóch miejscach był obniżony.
Podskoczyłam nieznacznie, gdy drzwi za mną zamknęły się z lekkim trzaskiem. Daniel stał blisko mnie. Czulam ciepło jego oddechu na karku. W pomieszczeniu słychać było tylko nasze odechy - mój przyśpieszony.
- Boisz się?
- Nie.
- Denerwujesz się?
- Tak.
- Jesteś gotowa?
- Myślę, że tak.
Przez minutę żadne z nas nie poruszyło się ani nie wydało z siebie żadnego dźwięku. Potem Daniel wsunął dwa palce pod moje prawe ramiączko i zsunął je z ramienia. Potem drugie. Pocałował mnie delikatnie w kark. Zadrżałam. Rozpiął biustonosz i pozwolił mu opaść na podłogę. Serce zaczęło mi bić szybciej z podniecenia, mimo to nie poruszyłam się.
Advertisement
Potem wsunął obie dłonie pod moje majtki i przejechał nimi od pośladków aż do pochwy. Zacisnął na niej obie dłonie a z moich ust wyrwało się ciche westchnienie. Wyjął jedną rękę i przejechał palcami po moich ustach. Wtedy uchyliłam je lekko.
Pozbył się ostatniej rzeczy, którą miałam na sobie i jego dotyk zniknął. Słyszałam kroki, ale nie miałam odwagi się odwrócić.
- Chodź tu.
Odwróciłam się. Daniel siedział na sofie. Wciąż w pełni ubrany. Poklepał swoje udo dwa razy na znak, bym przyszła. Pokonałam dzielącą nas odległość, zatrzymując się między jego nogami. Patrzyliśmy sobie w oczy, a ja sama już nie wiedziałam, jak się czułam.
- Uklęknij.
- Ja nigdy tego nie robiłam - powiedziałam szybko. Stres zaczął się we mnie odzywać, coraz większy.
- Uklęknij - powtórzył tak, jakby moje słowa nigdy nie wybrzmiały na zewnątrz.
Przełknęłam głośno ślinę, na co prawy kącik jego ust lekko zadrżał. Zrobiłam, co kazał. Miałam przed sobą jego kroczę, nie wiedziałam, gdzie podziać wzrok. Chciałam patrzeć w jego oczy, ale nie byłam pewna, czy w tamtym momencie wytrzymałabym to spojrzenie.
Daniel nachylił się nade mną i uniósł mój podbródek. Zadrżałam. Cała zaczynałam drżeć.
- W każdej chwili możesz się wycofać.
Zaprzeczyłam gwałtownie głową, a jego usta znów zadrżały. Obserwował moją twarz uważnie.
- W takim razie otwórz się, zaufaj mi. Wszystko co dzieje się w tym mieszkaniu, zostaje w nim. Gdybym chciał cię wyśmiać, już dawno bym to zrobił i odesłał cię.
Pogłaskał mój policzek i oparł się wygodnie, zakładając ręce za głowę. Wciąż wpatrywałam się w niego bez ruchu.
- Do dzieła, Veronico - uśmiechnął się delikatnie i spojrzał w dół na swoje kroczę.
Drżącymi dłońmi chwyciłam za jego pasek i odpięłam go. Ręce tak mi się trzęsły, że nie potrafiłam odpiąć guzika. Zaczerwieniłam się. To było takie żenujące. Czułam już to charakterystyczne napięcie na twarzy, które pojawiało się na krótko przed płaczem. Wciąż siłowałam się z tym cholernym guzikiem.
- Uspokój się.
Złapał mnie za ręce, znów pochylając się nade mną.
- Uspokój się. Zaufaj mi, przecież...
- Daj mi chwilę - głos zaczynał mi się łamać.
- Przerwałaś mi.
- Przepraszam. Po prostu jestem zdenerwowana i...
- Przełam się. Teraz. Potem będzie tylko gorzej.
Chwila ciszy. Było słychać tylko mój nierówny oddech i kilka pociągnięć nosem.
- Okey. Jest okey. Przepraszam - spojrzałam na niego. Nie był zły. Nawet nie był zirytowany. Tylko patrzył prosto w oczy, co wciąż mnie onieśmielało.
Przygryzłam wargę, wzięłam dwa głębokie wdechy. Odpięłam guzik, rozpięłam zamek. Zawahałam się, jeszcze raz i mnie skarci, pomyślałam. Więc włożyłam dwa palce za gumkę jego bokserek i zsunęłam je. Gdy nachylałam się, Daniel zebrał dłońmi moje włosy i mocno je złapał. Poczułam ulgę.
***
- Kochanie, nie wiesz, gdzie jest mój...
- Dobry Boże - cała podskoczyłam, wylewając kawę na podłogę.
- Kurwa! - zaklęłam i pobiegłam do łazienki po szmatę. Pieprzona kawa.
- Nie przeklinaj - upomniał mnie ze śmiechem Peter i uklęknął obok mnie z drugą ścierką, by mi pomóc.
Moje ruchy były nerwowe, ręce mi się trzęsły, czułam swój puls na szyi. To wstyd, zwykły wstyd. Odważyłam się myśleć o takich rzeczach, o innym mężczyźnie, gdy Peter był zaraz obok.
Robiłam się mokra, chciałam się dotknąć. U Daniela dostałabym za to.
Ale Peter nic nie zauważył. Dla niego po prostu rozlałam kawę, nic więcej. Nie pomyślałby nawet o tym, żeby przełożyć mnie sobie przez kolano i sprzedać kilka porządnych klapsów.
To mnie trochę przerosło, za dużo nieokreślonych emocji w za krótkim czasie. Usiadłam na podłodze, opierając głowę o kolano. Peter przykucnął obok i wpatrywał się we mnie z uśmiechem. Tak słabo mnie znał, tak mało wiedział.
- Wiem, że rano nie wyglądam za dobrze, ale jest aż tak źle? - zaśmiał się.
Nie był zabawny, do cholery, nigdy mnie nie bawił, dlaczego tego nie widział? Dawałam mu złudzenia, jednak byłam pewna, że od niedawna przez maskę można było dostrzec to, co naprawdę czułam.
W odpowiedzi tylko się uśmiechnęła. Zamknęłam oczy. Lepiej żeby ich teraz nie widział. Czułam, jak nachylił się nade mną. Delikatnie mnie pocałował, zabrał mi szmatę z ręki i wyniósł do łazienki.
- A wracając do mojego pytania, nie widziałaś może mojego...
- Czarnego krawata, trzecia szuflada od góry, druga przegroda - westchnęłam i wstałam z tej nieszczęsnej podłogi.
Peter wyszedł do pracy o siódmej. Ja trochę posnułam się po mieszkaniu, potem ubrałam się i sama wyszłam do pracy. O dwunastej w biurze było tłoczno, zabiegani panowie wielkiego świata. Garnitur, krawat, wypastowane buty, teczka w ręce. Wszystko perfekcyjne, dopięte na ostatni guzik. Pośpiech, szum rozmów, nieustający dźwięk telefonów. Sekretarki i asystentki biegające za nimi, na każde ich zawołanie.
I ja. Nic nie znacząca szara istota, o której większość nawet nie wiedziała. Wyminęłam kilku ludzi, nie zwracając na siebie ich uwagi, weszłam z kilkoma do windy, wysiadłam na drugim piętrze i poszłam w stronę szatni dla personelu. Wskoczyłam w swój kremowy fartuszek, spięłam włosy w kucyk i gotowa na kolejny dzień pracy, stanęłam za ladą.
Moly obsługiwała bufet po prawej stronie, ja zaczęłam wydawać kawę. Trzy razy czarna, raz z mlekiem, dwie łyżeczki cukru, ze śmietaną, mrożona, mocna. W kółko to samo. Plus tego był taki, że większość z klientów nie miała czasu na to, by poczekać na resztę, więc wpadała ona do mojej kieszeni.
O trzeciej poszłam na przerwę.
Advertisement
He’s My Fiancée ! : I Went Back To The Past And You !
In the past, Yu Xiao Yun was tricked, betrayed, and at the moment of her death, she finally understood how twisted her fate was.
8 1666Tales of Regventus Book Six: Aurumist
Griffa knows time is growing short for the kingdom of Regventus. She must stop Philo Quick and reclaim the throne for the blood of Adalwen. With her friends help, she goes from village to village trying to stop the raging sickness in kingdom, all the while knowing she is only stopping the symptoms of a much larger disease. To save the kingdom, Griffa will need to gain the support of the magical folk of the kingdom. As she moves closer to retaking the throne of Aurumist, she realizes she might have to give up everything to see her kingdom and those she loves safe.
8 199Transdimensional Apprentice
when a conjuration Archmagis apprentices continue to disappoint him with deadly results. he decides to craft a spell. a spell to summon to him a apprentice that shall be worthy of his teachings and that should not disappoint him. Little does he know that the one who is the best fit is a Dungeon Master extraordinaire . . . . at least when it comes to pen and paper. when Jax Dammerung gets summoned, he learns quite a few things, more then half of them painful. Will this college going Super Geek who has constantly been fascinated with the unknown and fantasy rise to the top? or will he succumb as so many other hopefuls before him have?
8 144Sun Collector
Upon entering the age of 16 every person is allowed to request from the gods one ability. In exchange, he has to offer up something of equal value. A class is then assigned to them.
8 126Gods, Monsters, and a Fuzzy-tail
Magic is life, and Magic to spare is power. Everyone has Magic to spare, except Eli Wisp, who has just enough to stay alive. Despite this, he dreams of becoming the first of the premier Magic users. He wants to be a Maestro. When an old enemy of the world's greatest hero—with the power to destroy everything Eli knows—threatens to return, he must prove that he's not all talk. Join him in an epic quest where he meets new friends, old heroes, and evil's like no other on his path to becoming the best.
8 83Re: Death's Melancholy
Rebirth- CheckDeath- CheckMelancholy- CheckThis is going to be good. Prepare for a story that questions your Morals, possibly your Sexuality, and Generally your ability to see what could possibly happen next. This is a world where Grey really doesn't explain anything. Vague yet interesting Summary- CheckNow Let's Begin.
8 149